Pionierami... Chińczycy!

Jeszcze niedawno wydawało się, że pionierem ekologicznej motoryzacji staną się Kalifornia, Japonia, albo dbające o środowisko kraje Skandynawii.

Nic z tego. Dziś wiadomo, że będą to Chiny - tamtejsza władza tego wymaga, a ogromny przemysł nie ma wyboru - musi jej posłuchać.

Francuski koncern Michelin wybrał Szanghaj na miejsce tegorocznego Challenge Bibendum - imprezy, na której koncerny samochodowe, lub tylko związane z motoryzacją, po prostu muszą być. Nie każdy miał czym się pochwalić, nie zawsze były to supernowości, ale i tak widać, że światowa motoryzacja naprawdę myśli coraz bardziej oszczędnie.

Pojazdy elektryczne, na baterie, na wodór, energię słoneczną, a nawet wiatrową. Na ostatniej wystawie (14-17 listopada) Challenge Bibendum w Szanghaju zaprezentowano ponad 100 najróżniejszych rozwiązań. Im szybciej produkcja któregokolwiek z nich przestanie być tylko pokazem technicznych możliwości, a stanie się zwyczajnie opłacalna, tym lepiej dla nas.

Reklama

Prymusem w Szanghaju okazał się koreański Hyundai. Jego Tucson FCEV łączy ogniwa paliwowe z napędem elektrycznym. - Nasza technologia należy do najbardziej zaawansowanych w branży - chwalił się jeszcze podczas kwietniowych targów motoryzacyjnych w Szanghaju wiceprezes koncernu Kwon Moon Shik. Pół roku później powtarza to samo, ale mało kto mu zaprzeczał.. Dziennikarze chwalili przede wszystkim pojemne wnętrze auta, wyciszony silnik i to, że auto w zasadzie niewiele różni się różni się od Tucsona dostępnego na rynku. Dzięki 152-litrowemu zbiornikowi wodoru auto może przejechać bez "tankowania" 300 km rozwijający maksymalną prędkość 150 km/h. Kolejna zaleta, to bezproblemowa eksploatacja w niskich temperaturach, nawet poniżej 20 stopni Celsjusza. Cała tajemnica takich parametrów, to 80-kilowatowe ogniwo paliwowe, które zostało wyprodukowane przez Hyundaia przy wsparciu UTC Power, Chevron Texaco i amerykańskiego Departamentu Energii.

Samochodów wykorzystujących alternatywne źródła energii było w Szanghaju dużo więcej. Minie pewnie sporo czasu, zanim te wszystkie technologie będą wykorzystywane w motoryzacji na masową skalę, ale prezes Michelina, Michel Rollier jest optymistą. - Wzrost cen ropy naftowej do prawie 100 dolarów za baryłkę udowodnił, że znalezienie paliwa innego niż benzyna, czy olej napędowy jest naprawdę pilne. Technologie są już dostępne, rządy są gotowe do współdziałania bardziej niż kiedykolwiek - twierdzi Rollier.

Jakby na potwierdzenie słów Rolliera w dniu zakończenia Challenge Bibendum rozpoczął się szczyt państwo OPEC - kartelu eksporterów ropy naftowej. Wnioski: Ropa naftowa jest droga i będzie drożała.

Szanghaj został wybrany na tegoroczne Chalenge Bibendum nieprzypadkowo. - Chińczycy dzisiaj nie tylko mówią o konieczności wykorzystywania w motoryzacji technik bardziej przyjaznych środowisku, ale i najwięcej robią w tym kierunku - uważa Michel Rollier z Michelina.

Ekologia wymuszana przez państwo nie rozwiąże problemów chińskiej motoryzacji. Z pewnością jednak pomoże reszcie świata, bo chińskie technologie są i długo jeszcze będą najtańsze.

Te i inne artykuły znajdziecie w najnowszym numerze tygodnika "Motor".

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

tygodnik "Motor"
Dowiedz się więcej na temat: kraje | auto | technologie | Chińczycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy