Szef ZF: dziewięć biegów wystarczy

Według szefa niemieckiej firmy ZF Friedrichshafen, producenta elementów układu przeniesienia napędu i zawieszenia, produkcja 10- czy 11-biegowych skrzyń do aut osobowych nie ma ekonomicznego uzasadnienia.

Według Stefana Sommera, prezesa firmy ZF Friedrichshafen, dziewięć biegów to "naturalny limit" dla przekładni montowanych w samochodach osobowych. Kolejne przełożenia zwiększają masę skrzyni i komplikują jej budowę w sposób, który nie przekłada się na wzrost wydajności. - Nie ma określonej granicy, ale trzeba uwzględnić prawo malejących zysków - powiedział Sommer w Berlinie magazynowi "Automobilwoche".

Wcześniej Julio Caspari, szef amerykańskiego oddziału ZF, przyznał w rozmowie z serwisem "Autonews", że zwiększanie liczby przełożeń to niekoniecznie efekt nacisku na oszczędzanie paliwa. Istotną rolę odgrywają tu... względy marketingowe.  

Reklama

W przyszłym roku Chrysler zacznie montować 9-biegowe skrzynie ZF do popularnych modeli z silnikiem zamontowanym poprzecznie i napędem na przednie koła oraz pikapów. Niemiecka firma deklaruje, że nowe przekładnie pozwalają obniżyć zużycie paliwa o 16 proc. względem stosowanych dotychczas, 6-stopniowych automatów. Będą one produkowane w fabryce ZF w Południowej Karolinie oraz w zakładach Chryslera w Indianie.

Współpraca z amerykańskim koncernem to dla ZF wielka ulga w obliczu topniejącej sprzedaży nowych aut w Europie. Już teraz firma dostarcza 8-biegowe konstrukcje do niektórych modeli aut koncernu Chryslera. 

Niedawno pisaliśmy, że nad 10-biegowymi skrzyniami pracuje już Hyundai oraz Ford we współpracy z General Motors, a 9-stopniowe przekładnie chce w niedalekiej przyszłości zaoferować Mercedes. 

Kolejne biegi to sposób na ograniczenie zużycia paliwa i emisji szkodliwych spalin. W 8-biegowe automaty wyposażane są obecnie m.in. wybrane modele Audi, BMW, Jaguara i Volkswagena.

Marcin Sobolewski, źródło: Autonews


magazynauto.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy