GM i Nissan wysyłają auta na dietę
Szef GM Dan Akerson obiecał, że produkowane przez koncern samochody będą do 2016 roku o 15 proc. lżejsze. Podobną deklarację złożyli też przedstawiciele Nissana. Jak pozbyć się zbędnych kilogramów w czasach coraz ostrzejszych norm bezpieczeństwa?
- Przed nami kawał ciężkiej roboty - mówią inżynierowie GM. Dla przykładu, ważący 1835 kg Buick LaCrosse z silnikiem V6 musi zrzucić jakieś 270 kg. Wymiana widlastej jednostki napędowej na 4-cylindrową "rzędówkę" pozwoli zaoszczędzić 90 kg. Reszta to już zasługa lżejszych materiałów.
General Motors nie zamierza jednak stosować na szeroką skalę w swoich samochodach aluminium i kosztownych kompozytów. W strukturze nadwozia zwiększy się natomiast udział stali o wysokiej wytrzymałości; wybrane elementy będą wykonane także z magnezu (np. obudowy skrzyń biegów) oraz wspomnianego aluminium (maski, klapy, drzwi i części konstrukcyjne).
Widać to na przykładzie nowego pikapa Silverado. Maska, przednie wahacze i zwrotnice wykonane z aluminium pozwoliły ograniczyć jego masę względem poprzednika o 27 kg.
Ponadto, aluminiowe elementy struktury nadwozia będą teraz zgrzewane punktowo - pozwala to na eliminację nitów i zaoszczędzenie do 1 kg na każdym aucie. Technika ta znalazła już zastosowanie w nowej Corvette Stingray.
Plany ograniczania masy własnej swoich aut ma także japoński Nissan. Udział wysokowytrzymałej stali klasy 1200 MPa w konstrukcji modeli produkowanych od 2017 roku wzrośnie do 25 proc. Efekt ma być widoczny nie tylko na wadze, ale i w testach zderzeniowych. Dodatkowo, z nowego materiału można formować bardziej złożone kształty.
I tu przewidywany spadek wagi ma wynieść 15 proc. Na pierwsze auto zaprojektowane według nowej strategii nie trzeba jednak długo czekać - to najnowsze Infiniti Q50 (czytaj więcej: Infiniti Q50 - w Europie otrzyma turbodiesla).
msob