Ferrari rusza z kopyta
Nowy szef Ferrari Sergio Marchionne ogłosił, że firma nie będzie dłużej ograniczała rocznej produkcji do 7000 sztuk, jak to miała w zwyczaju w ostatnich latach w celu zachowania ekskluzywnego charakteru i walorów kolekcjonerskich.
Przypomnijmy, że wieloletni szef Ferrari Luca di Montezemolo zrezygnował w tym tygodniu ze swojej funkcji (więcej: ramka z prawej). Oficjalnie wśród powodów podaje się niepowodzenia włoskiej marki w Formule 1, ale nie bez znaczenia jest konserwatywne podejście di Montezemolo do kwestii "masowości". Uważał on, że o ekskluzywnym charakterze Ferrari świadczy nie tylko nazwa czy produkt - nie mogą być to samochody do kupienia ot tak, dla każdego. Z tego względu roczną produkcję w ostatnich latach sztucznie ograniczano i tak też miało być w kolejnych.
Sergio Marchionne, nowy szef Ferrari (a zarazem szef koncernu Fiat-Chrysler, właściciela sportowej marki), nie ma takich dylematów. Podobnie jak Volkswagen zagarnia sowite zyski Porsche, tak Fiat-Chrsyler zamierza aktywniej odcinać kupony od znakomitej passy Ferrari - passy, która jest zasługą di Montezemolo. Tylko w tym roku produkcja Ferrari ma wzrosnąć o 5 proc., czyli o 350 aut. Równocześnie spadnie czas oczekiwania na nowe samochody.
- Inaczej lista oczekujących stanie się zbyt długa, a klienci będą zmęczeni - powiedział Marchionne. Nie ujawnił, jaki rząd wielkości ostatecznie ma na myśli, wcześniej wskazywał jednak, że w Maranello z powodzeniem można budować 10 tys. aut rocznie. Chętnych z pewnością nie zabraknie, ponieważ rynek samochodów luksusowych od kilku lat nieprzerwanie rośnie.
msob, źródło: Bloomberg