Doprowadził do kolizji i zaatakował kobietę? A może sobie to tylko wymyśliła?

Policjanci drogówki zostali wezwani do bardzo dziwnego zdarzenia. Kierująca Citroenem zeznała, że zatrzymała się, ponieważ kot przebiegał przez drogę. Jadący za nią kierowca dostawczaka miał uderzyć w jej auto, a potem próbować złamać jej nogę, napierając na uchylone drzwi jej własnego auta.

Tymczasem kierowca dostawczaka twierdził, że kobieta kilkukrotnie hamowała, podejrzewał, że złośliwie, a na koniec gwałtownie i bez powodu się zatrzymała. Do kontaktu jednak nie doszło, ani żadnego napierania drzwiami na nogę kobiety też miało nie być. Wersję tę uwiarygadniał fakt, że nie było żadnych śladów zdarzenia. Jaka będzie decyzja policjantów?

(Fragment programu „Stop drogówka”)