Kuriozalne tłumaczenie sprawcy kolizji i dziwne wyjaśnienie policjantów

Do kolizji między Skodą Rapid oraz Toyotą Yaris doszło podczas zmiany pasa ruchu przez kierowcę czeskiego auta. Banalna sprawa, niewymagająca interwencji policji? Oczywiście, że tak, ale kierujący Skodą miał co do tego wątpliwości. Twierdził, że kierowca Toyoty najpierw go puszczał, a potem nagle przyspieszył.

Taki scenariusz niczego by nie zmieniał, ale potem policjanci zobaczyli zdjęcia po zdarzeniu. Auta nie zderzyły się rogami, jak można było przypuszczać z tłumaczenia kierowcy Skody, ale w momencie, gdy jechały równo obok siebie. Czy poczciwy Yaris byłby w stanie tak bardzo przyspieszyć w ułamku sekundy, by kierujący Skodą nie zdążył zareagować?

Zwróćmy na koniec tylko uwagę na mandat, o którym policjanci mówią wielokrotnie „jedna kwota jest” oraz „nie ma mniej, nie ma więcej”. Otóż 450 zł za to zdarzenie to minimum, a taryfikator przewiduje widełki. Skąd więc to powtarzanie, że „nie ma więcej”?

(Fragment programu "Stop drogówka")