Samochody elektryczne

Policjant wciąż powtarzał. "Nie jesteś autobusem"

Wkrótce miną dwa lata od wejścia w życie Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która przyznała kilka istotnych przywilejów użytkownikom samochodów elektrycznych. Jak się okazuje, jest to okres zbyt krótki, by wszyscy funkcjonariusze policji przeczytali ze zrozumieniem wspomniany akt prawny. Świadczy o tym przygoda, jaka spotkała jednego z naszych dziennikarzy. Oto jego relacja...

"W piątek, (...), jechałem testowanym w naszej redakcji volkswagenem id.3  aleją 29 Listopada w Krakowie. Poruszałem się buspasem, na co pozwalają obowiązujące obecnie przepisy. W pewnej chwili drogę zajechał mi kierowca kii sportage. Zatrzymał się, blokując mnie i uniemożliwiając dalszą jazdę. Z SUV-a wysiadł nieznajomy mężczyzna, podszedł do mnie, pokazał policyjną odznakę i agresywnym tonem zapytał, jakim prawem korzystam z buspasa.

Próbowałem mu wytłumaczyć, że takie prawo daje mi ustawa o elektromobilności, ale on nie dopuszczał mnie do głosu. Wciąż powtarzał: "nie jesteś autobusem". Właśnie tak, per ty, choć przecież nie jesteśmy kolegami. Wysiadłem z auta, by pokazać mu zielone tablice rejestracyjne, wskazujące, że volkswagen id.3 jest pojazdem elektrycznym. Stwierdził wówczas: "no i co z tego", po czym wsiadł do swojego wozu. Nie zareagował na moją propozycję, abyśmy zadzwonili na... policję. Zignorował również prośbę o podanie nazwiska, funkcji i stopnia służbowego. Po prostu odjechał.

Reklama

Nie wiem, czy kia, której numery na wszelki wypadek zapisałem, to nieoznakowany radiowóz czy samochód prywatny. Myślę jednak, że pokazana mi "blacha" była autentyczna, więc nie zetknąłem się z przebierańcem, lecz rzeczywiście miałem do czynienia z  policjantem po cywilnemu. Jeśli tak, to... tym gorzej dla formacji, którą ten człowiek reprezentuje. Pal sześć jego, mówiąc oględnie, niegrzeczne zachowanie. Gorzej, że nie zna on aktualnych przepisów, a sam podczas interwencji popełnił kilka ewidentnych wykroczeń: przejechał linię ciągłą na jezdni, zatrzymał się i wysiadł z auta na buspasie, podchodząc do mnie nie miał na twarzy maseczki..." 

Tyle nasz kolega. Opisany incydent nie jest pierwszą odnotowaną przez nas  wpadką policjantów, którzy nie potrafią rozpoznać samochodu  elektrycznego (podpowiadamy: nie trzeba być specem od motoryzacji, wystarczy spojrzeć na kolor tablic rejestracyjnych, zielone - stuprocentowy "elektryk" ) albo nie wiedzą, że autem na prąd można jeździć buspasami.

Przykładów niedouczenia mundurowych jest zresztą więcej. Niedawno przedstawialiśmy perypetie jednej z czytelniczek, która padła ofiarą błędnego zinterpretowania przez drogówkę oznakowania na ul. Prądnickiej w Krakowie - skończyło się na oficjalnych, pisemnych przeprosinach ze strony policji i wniosku do sądu o anulowanie mandatu, wystawionego za rzekome wykroczenie. Swego czasu relacjonowaliśmy jeszcze bardziej bulwersujące zdarzenie, gdy jeden z kierowców został surowo ukarany za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych z funkcjonującą sygnalizacją świetlną, a więc w miejscu, gdzie nie jest to bynajmniej zabronione.

Dla policjantów mamy trzy rady. Po pierwsze: uczyć się. Po drugie: jeszcze więcej się uczyć. Po trzecie: uczyć się bezustannie. A przy okazji, jeżeli czas pozwoli, zapisać się na kurs dobrego wychowania.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy