To była prawdziwa walka gladiatorów torów

To był dla mnie udany weekend na torze Poznań.

Choć po kwalifikacjach nie byłem do końca zadowolony, zajmując w nich siódme miejsce, po karze dla Mateusza Lisowskiego awansowałem na szóste, a 0,1 sekundy dało by mi... trzecie pole startowe. Czołówka była więc bardzo blisko siebie.

Plan na pierwszy wyścig był jeden: pełen atak. Sam start był bardzo dobry, ale odrobinę za szeroko pojechałem pierwszy zakręt, zjeżdżając na brudną stronę toru, przez co zamiast zyskać, straciłem jedną pozycję. Jednak po dwóch okrążeniach udało mi się awansować o dwie pozycje. W zasadzie od tego momentu miałem dość spokojny wyścig, z przodu nie byłem w stanie zbliżyć się do przeciwnika natomiast z tyłu miałem względny spokój. Widząc jednak walkę Janka Kisiela z Mateuszem Lisowskim pod koniec wyścigu postanowiłem jeszcze podkręcić tempo w razie gdyby na tej walce zaczęli tracić. Udało mi się przewidzieć, że ta walka dobrze się dla nich nie skończy. Na ostatnim okrążeniu Mateusz zaryzykował atak, w wyniku, którego Janek Kisiel nie dojechał do mety a mnie udało się wyprzedzić Mateusza i awansowałem na najniższy stopień podium. W wyścigach czasami potrzeba trochę szczęścia. Tym razem mi ono sprzyjało.

Reklama

Jednak to co nastąpiło w drugim wyścigu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. To była prawdziwa walka gladiatorów torów wyścigowych. Od początku do samego końca atakowałem a zarazem broniłem swojej pozycji. To był wyścig, który naprawdę mógł się podobać. Walka była bardzo agresywna ale fair play, nie było momentu na chwilę oddechu. W środkowej części wyścigu udało mi się zaoszczędzić kilka push-to-pass'ów, ale w pewnym momencie zaczęły się problemy z samochodem, który zaczął się przegrzewać i tracić moc. Już myślałem, że nie dojadę do mety. Na szczęście samochód dotrwał do mety, aczkolwiek nie pozwoliło mi to na walkę o trzecie miejsce. Ostatecznie wyścig zakończyłem na piątej pozycji.

Jestem zadowolony z przebiegu rywalizacji w Poznaniu, ponieważ udało się utrzymać pozycję wicelidera oraz zmniejszyć stratę do lidera. Następny wyścig w Austrii na moim ulubionym torze. Będzie walka na całego.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy