"Puchar dla Hernika już czekał..."
Puchar dla Michała Hernika za udział w Rajdzie Dakar stoi przygotowany w naszej siedzibie, żal iż go nie otrzyma - powiedział prezes KKCiM Smok Kraków Stanisław Gustab. Do tego klubu należał motocyklista, znaleziony martwy na trasie wtorkowego odcinka imprezy.
Jak przypomniał Gustab, dwa lata temu Hernik, wraz z dwoma przyjaciółmi, zgłosił się do Krakowskiego Klubu Cyklistów i Motocyklistów Smok i poprosił o wpisanie go na listę członków.
"Wtedy ich postrzegałem jako trójkę dżentelmenów, których łączy pasja jazdy na motocyklu, a przede wszystkim enduro" - powiedział w środę PAP prezes krakowskiego klubu.
Potwierdził on informację, że start w Rajdzie Dadar miał być dla Hernika prezentem na przypadające w tym roku 40. urodziny.
"Też nie znamy jeszcze dokładnych szczegółów dot. wypadku, ale wszystko wskazuje na to, że nie był to wypadek, a raczej do śmierci doprowadziły jego kłopoty z organizmem. Wydaje mi się prawdopodobna wersja, że do zgonu doprowadziło odwodnienie organizmu" - powiedział Gustab.
Krakowski motocyklista, który 30 stycznia skończyłby 40 lat, debiutował w tej imprezie. Do udziału w zawodach przygotowywał się od dwóch lat. Przyznawał przed rajdem, że motocykle są w jego głowie od ponad 20 lat. Będąc w liceum, po długotrwałym przekonywaniu rodziców, kupił Junaka M07, którego przez kilka lat odrestaurowywał.
Polak jest piątym zawodnikiem, który poniósł śmierć, gdy przeniesiono organizację rajdu do Ameryki Południowej w 2009 roku, a 24. od początku jego rozgrywania w 1979 roku.