Małysz: "Pomogłem Kazachowi, a on nie chciał nas puścić"
To był najdłuższy odcinek specjalny tegorocznego Rajdu Dakar. Kierowcy pokonali aż 657 km z San Juan do Chilecito przemierzając kaniony i rzeki.
Adam Małysz zakończył czwarty odcinek z dobrym wynikiem, co daje mu 16 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Dzisiejszy etap był zapowiadany przez organizatorów jako ten, w którym motocykliści będą musieli wykazać się dobrą strategią i umiejętnościami nawigacyjnymi. Kuba Przygoński, jedyny polski reprezentant w tej kategorii, poradził sobie bardzo dobrze, utrzymując się niemal stale w pierwszej dziesiątce i zajmując ostatecznie 13 miejsce ze stratą 30:54 do liderującego Juana Pedrero Garcia.
Nie mniej emocjonująco wyglądała rywalizacja wśród kierowców samochodów. Musieli oni zmierzyć się z najdłuższym od 2005 roku odcinkiem specjalnym. Trasa została podzielona na dwie części, między którymi zawodnicy przejeżdżali przez strefę neutralizacji prawie 167 km po asfalcie. Sam odcinek specjalny miał długość 657 kilometrów, które najszybszy dziś Carlos Saintz przejechał w 5 h 20 minut i 32 sekundy.
- "Dzisiaj mieliśmy do pokonania trasę, która wiodła przez malownicze tereny, kaniony i rzeczne koryta. Podobnie jak na poprzednim odcinku trzeba było wyjątkowo uważać na dużą ilość ostrych kamieni na drodze. Niestety znów musieliśmy zmienić oponę. Na szczęście wymiana poszła sprawnie, pomimo że opona i felga były niesamowicie rozgrzane" - skomentował Adam Małysz.
Małysz i Marton od początku radzili sobie dobrze, utrzymując kilkuminutową stratę do znakomitego dziś Naseera Al-Attiyah, który zdecydowanie przewodził w pierwszej części odcinka. Przy ostatnim w pierwszej połowie dzisiejszych zmagań punkcie pomiaru, Adam i Rafał mieli stratę 16:53 do lidera, co było 13-stym czasem wśród samochodów.
Druga część trasy to tereny górzyste i znów ogromne różnice wysokości. Kierowcy musieli "wspiąć się" na prawie 3300 m n.p.m., by potem zjechać z gór i napotkać piaszczysty fragment na ostatnich 40-stu kilometrach odcinka specjalnego. Małysz i Marton z każdym punktem pomiaru czasu zyskiwali względem swoich konkurentów. Zdecydowanym krokiem szli po miejsce w pierwszej dziesiątce, kiedy przytrafiły im się problemy z nawigacją.
- "Szło nam świetnie, walczyliśmy na całego. Wszystko bardzo dobrze się układało. Drugie 270 km jechaliśmy za Kazachem, którego postawiliśmy na koła po dachowaniu 2 dni temu, jednak nie chciał nas puścić przez całe 200 km. Potem złapaliśmy gumę. Niestety 20 km przed metą mieliśmy problemy nawigacyjne i zgubiliśmy drogę, przez co straciliśmy trochę cennych minut. Mamy nadzieję, że jutro uda nam się nadrobić nieco straty. Cieszymy się, że udało nam się awansować w klasyfikacji generalnej. Jutro czeka nas kolejny ciężki i ważny dzień. Walka trwa dalej i mimo problemów pod koniec dzisiejszego odcinka, podchodzimy do kolejnych zmagań z optymistycznym nastawieniem" - dodał Małysz.
Wytrwałość i równe tempo doprowadziły Adama i Rafała do 15. miejsca w dzisiejszych zmaganiach, ze stratą 43 minut 47 sekund do lidera. Ten wynik dał im awans na 16. pozycję w klasyfikacji generalnej.
Piąty już etap Rajdu Dakar 2014 wiedzie od Chilecito w stronę Tucuman. Na załogi czeka 527 km przeprawy przez głęboki piach i 384 km trasy dojazdowej. To daje w sumie najdłuższą trasę liczącą 911 km.