WRC. Rajdowe Mistrzostwa Świata

Rajd Polski ostatni raz imprezą zaliczaną do WRC?

​Zakończony kilka dni temu Rajd Polski mógł być ostatnią okazją do zobaczenie w Polsce najlepszych kierowców świata.

Renomowany angielski magazyn "Autosport" donosi bowiem, że rajd został katastrofalnie oceniony pod względem zabezpieczenia. A ponieważ nie była to pierwsza taka sytuacja (FIA miała sporo takich zastrzeżeń po rajdzie w 2015 roku), może się to skończyć wykluczeniem imprezy z kalendarza mistrzostw świata.

Przede wszystkim załogi miały zastrzeżenia do miejsc przebywania kibiców, którzy nie słuchali osób z zabezpieczenia i stali w miejscach niebezpiecznych, często tuż przy pędzących samochodach. Z tego względu jeden z odcinków specjalnych został odwołany, a kilka innych rozpoczęło się z opóźnieniem.

Za skandal należy uznać wjechanie na trasę, pod prąd odcinka specjalnego, podczas rywalizacji, wozu strażackiego. Cudem nie doszło do czołowego zderzenia z pędzącą rajdówką, film z tego zdarzenia trafił do internetu.

Reklama

Media donosiły również że na trasach odcinków pojawiały się samochody prywatne, a nawet ciągnik.

Dyrektor Rajdu z ramienia FIA Jarmo Mahonen powiedział "Autosportowi", że incydent z wozem strażackim nie miał nic wspólnego z samym rajdem. Wóz po prostu wjechał na trasę, jadąc do wydarzenia niezwiązanego z imprezą, co gorsza minął po drodze policjanta oraz osobę z zabezpieczenia. Mahonen dodał, że w Polsce nie ma takiego poziomu kultury kibicowania, jak w Skandynawii.

Krytycznie o imprezie wypowiadali się również szefowie zespołów. Michel Nandan z Hyundai Motosport nie był oszczędny w słowach: "To niewiarygodne, co się działo na trasie. Rajd jest tutaj organizowany od dłuższego czas i to jest przerażające."

Również Yves Matton, szef zespołu Citroena krytykował poziom bezpieczeństwa: "Różnorodność rajdów jest ważna, ale nie można iść na kompromis w kwestii bezpieczeństwa."

Zarzuty o błędy w organizacji rajdu odpiera polski dyrektor rajdu Jarosław Noworól, który powiedział serwisowi Autoklub.pl: "Na tym rajdzie zrobiliśmy wszystko, co byliśmy w stanie zrobić. Pogoda i kibice nie ułatwili nam pracy i nie potrafimy dotrzeć do niektórych ludzi. Część kibiców działała jak w amoku.

Mogę powiedzieć, że polscy kibice zachowywali się prawidłowo. Współpracowaliśmy z radiem rajdowym, które pomagało nam rozwiązać sporne kwestie na odcinkach. Mieliśmy sygnały, że świadomi kibice bardzo często informowali o źle ustawionych kibicach i prosili o przestawienie ich w inne miejsce, by odcinek specjalny mógł się odbyć. Prosiłem też przez radio, by kibice pilnowali samych siebie.

Było jednak wielu kibiców z Estonii i krajów skandynawskich. Może oni nie rozumieli tych komunikatów. Po rajdzie oglądałem materiały z niego w internecie. W 95% na odcinkach transmitowanych na żywo ruch kibiców odbywał się poprawnie. Zdarzały się jednak miejsca, gdzie sytuacja nie była możliwa do opanowania. Nawet gdyby wysłalibyśmy sztab wojska to nie poradziły sobie z kibicami i jedynym wyjściem byłoby usunięcie ich z trasy.

W poprzednich latach miałem duże zastrzeżenia do kibiców z Polski, ale w tym roku starali się pomóc organizatorowi i nie przeszkadzali w jego pracy. Dawali z siebie jak najwięcej, by pomóc w rozgrywaniu odcinka w poprawny sposób."

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy