WRC. Rajdowe Mistrzostwa Świata

​Niemiecka precyzja Volkswagena

W zeszły weekend mieliśmy okazję z bliska obserwować pracę najlepszego obecnie teamu rajdowego podczas najbardziej wyczerpującej rundy Rajdowych Mistrzostw Świata. Rajd Sardynii zwany przez wielu europejskim Safari to ekstremalna próba gdzie wytrzymałość maszyn, kierowców i mechaników wystawiana jest na najcięższą próbę.

Dość powiedzieć, że wśród 14 załóg z najwyższej ligi rajdowej (WRC) bezproblemowo i bezawaryjnie przejechał ten rajd tylko jego zwycięzca Sebastian Ogier. Wykorzystując okazje przyjrzenia się z bliska pracy zespołu fabrycznego Volkswagena pokusiliśmy się o ocenę źródeł spektakularnych sukcesów Polo WRC.

Historia

Co ciekawe Volkswagen historycznie nie był marką mocno związaną z motorsportem a w szczególności z rajdami. Oczywiście wczesne generacje Golfów pojawiały się na trasach rajdowych a w 1980 roku zapomniany już VW Iltis wygrał Rajd Dakar, ale prawdziwe zaangażowanie w rajdy fabryki z Wolfsburga przyszło dopiero w XXI wieku.

Wtedy to powstał dakarowy projekt Tuareg, który już w pierwszym roku startów wygrał jeden z etapów, by po dwóch latach zdominować całkowicie kolejne edycje. Kiedy wydawało się, że ta dominacja potrwa długie lata szefowie marki zdecydowali o rozpoczęciu zupełnie nowego, równie ambitnego projektu  - VW Polo R WRC.

Sytuacja w rajdach była wtedy dość korzystna. Na placu boju pozostały właściwie tylko  dwie "fabryki: Ford i Citroen, a więc niewielka konkurencja nieco uśpiła czujność tych marek. Tymczasem zaangażowane środki finansowe, profesjonalizm i wykorzystanie przez Volkswagena doświadczeń z Dakaru zaowocowało serią niezwykłych sukcesów.

Można śmiało powiedzieć, że Polo R WRC napisało nowy rozdział historii rajdów. World Rally Championship to dyscyplina w której doświadczenie jest kluczowe, a zarówno prędkość  samochodu jak i przede wszystkim jego niezawodność osiąga się latami.

Tymczasem Polo zaczęło od drugiego miejsca w debiucie (Monte Carlo 2013), by następnie wygrać już w swoim drugim rajdzie (Szwecja 2013) i zwyciężyć w debiutanckim sezonie (mistrzostwo kierowców i w klasyfikacji konstruktorów). Takiego startu nie miała żadna inna kultowa rajdówka w historii. Nawet tak przełomowe na swoje lata konstrukcje jak Audi Quatro, Lancie Stratos i Delta, Toyota Celica, Subaru Impreza czy z młodszych Ford Focus i Citroeny Xsara i C4.

Wejście w ostatnich latach do WRC zupełnie nowej marki Hyundai można by uznać za spektakularne. Od razu wbili się do czołówki i wygrali rajd już w pierwszym sezonie,  ale dominacja Volkswagena nieco przyćmiła ten świetny debiut.

22 zwycięstwa w 26 rajdach - żaden inny samochód w historii Rajdowych Mistrzów Świata nie może pochwalić się wyższym odsetkiem zwycięstw niż Volkswagen Polo, który rozstrzygnął  na swoją korzyść prawie 85 procent wszystkich rajdów. Statystyka pokazuje, że Polo R WRC pierwszej generacji było prawdziwym triumfatorem - ma na swoim koncie 41 miejsc na podium i 345 z 486 możliwych najlepszych czasów na odcinkach specjalnych.

Budżet

Organizacja teamu jest imponująca. Na europejskie rundy WRC całe zaplecze dla trzech rajdówek przyjeżdża w 11 tirach. Samochody są cały czas rozwijane technologicznie,  co wymaga zatrudnienia najlepszych specjalistów, najnowocześniej technologii i równie drogiego, ciągłego testowania nowych rozwiązań.

Volkswagen nie oszczędza na niczym, a jego park maszynowy podczas rajdu robi niezwykłe wrażenie i choć konkurenci z Hyundaiem na czele starają się mu dorównać  to jednak na każdym kroku widać, że niemiecka precyzja przeniosła obsługę rajdówek na niespotykany do tej pory poziom.

Dość powiedzieć, że stanowiska M-Sportu obsługujące fabryczne zespoły Forda, a także Fiestę Roberta Kubicy,  wyglądają jak baza dla aut z innej ligi. Bezdyskusyjnie pieniądze stoją u podstaw dominacji Volkswagena,  ale też nie można się oprzeć wrażeniu, że są to po prostu dobrze wydane pieniądze. Nie chodzi tu o przepych, ale o niezwykłą dbałość o każdy detal, który może owocować  końcowym sukcesie.

Oczywiście nie tylko Volkswagen wykłada  pieniądze na WRC. Kluczowa dla utrzymania tego poziomu rywalizacji jest z pewnością finansowanie ze strony pozostałych partnerów z Red Bullem i Michellinem na czele. Red Bull pozostał  z VW Motorsport jeszcze z czasów startów w Dakarze. A że jest to marka przyzwyczajona do współpracy  ze zwycięzcami, to cele jakie są stawiane z pewnością  dotyczą najwyższych lokat.     

Kierowcy

Na szczęście nawet przy obecnym postępie technologicznym wciąż niezwykle ważny jest "łącznik" między pedałami a kierownicą. Początkowy brak ostatecznego sukcesu w Dakarze być może wynikał właśnie z doboru kierowców. Dopiero doświadczony duet Sainz i All Aittiyah zapewnili w 2010 roku podwójne zwycięstwo.

Nie dziwi więc fakt, że po doświadczeniach z rajdów cross country selekcja zawodników do fabrycznego zespołu WRC była kluczowa. Po okresie dominacji Sebastiana Loeba trzeba było szukać wśród potencjalnych jego następców. Wybór padł na jego rodaka Sebastiana Ogiera, oraz dwóch innych już wtedy uznanych kierowców Latvalę i Mikkelsena.

Kluczem w doborze była nie tylko  szybkość, ale również ich   niezawodność i doświadczenie. Zwłaszcza ta ostatnia cecha była istotna w pierwszym okresie budowania i rozwijania samochodu.

 Bardzo pomocny w pierwszym, testowym okresie było też doświadczenie starego mistrza Carlosa Sainza, który był jednym z głównych kierowców testowych nowego Polo. Niezwykłym wyczuciem włodarze zespołu wykazali się zatrudniając Ogiera. Trafili w następcę Loeba, która ma  podobny styl jazdy, prawie nie popełnia błędów i jak mówi współpracujący z VW Luis Moya (wieloletni pilot Carlosa Sainza) znacznie częściej niż inni kierowcy używa głowy i potrafi zapanować nad swoimi emocjami.

Właśnie zeszłotygodniowy rajd Sardynii był najlepszym pokazem mistrzowskiej jazdy Francuza. Jako jedyny w stawce nie zanotował nawet przebitej opony a jego samochód na każdy serwis wracał nawet nie draśnięty. Pozostali dwaj kierowcy  Latvala i Mikkelsen to również światowa czołówka, ale im błędy się zdarzają - zwłaszcza gdy zaczynają  jechać  tempem Ogiera.             

Team Spirit

Świetny samochód, wysoki budżet, dbałość o najdrobniejsze szczegóły, znakomici kierowcy...  Za mistrzami stoi  jednak cały zespół najlepszych mechaników i inżynierów, którzy cały czas pracują nad samochodami testowymi i rajdowymi. Każda z osób z którymi  rozmawialiśmy  podczas rajdu Sardynii podkreślała, że nie liczą się partykularne interesy poszczególnych grup, ale  wynik i sukces całego zespołu. Mogło by się wydawać, że to   frazesy, ale wystarczyło oglądnąć wraz z całym zespołem mechaników relację TV z ostatniego odcinka specjalnego aby zrozumieć, że nie ma w tym podejściu cienia sztuczności.

Mechanicy Mikkelsena i Latvali, którzy nie zaliczyli zbyt udanego rajdu cieszyli się ze zwycięstwa Ogiera tak jakby to ich zawodnik wygrał rajd. Cały zespół świętował potem zwycięstwo na podium, a na koniec odbył  szaloną kąpiel w morzu nad brzegiem którego usytuowana była ceremonia wręczenia pucharów.

Wspomniany wcześniej Louis Moya w rozmowie z nami przyznał, że zbyt duża dominacja jednego zespołu nie jest dobra dla rozwoju i zainteresowania rajdami. Zespół Volkswagena bardzo cieszą duże nakłady i szybki rozwój Hyundaia, a wprost nie mogą się doczekać zapowiadanej premiery samochodu WRC innego azjatyckiego potentata czyli Toyoty.

Takie podejście prezentują nawet w swoim sloganie reklamowym: "Easy to follow. Hard to Beat" (łatwo za nim jechać, trudno go wyprzedzić). Wygląda na to, że WRC ma szanse na powrót do należnego mu miejsca w świecie sportów motorowych, takie jakie miał choćby w latach osiemdziesiątych w czasach grupy B i później grupy A.  Zapewnić to może jedynie wyrównana rywalizacja na najwyższym poziomie. FL


INTERIA.PL
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy