Izera. Poseł zapytał premiera o polskie auto elektryczne. Nadeszła odpowiedź
Plany dotyczące produkcji polskiego samochodu elektrycznego wielokrotnie ulegały zmianie, co skłoniło jednego z posłów do wystosowania interpelacji w sprawie Izery. Rząd właśnie na nią odpowiedział.
Niezrzeszony poseł Paweł Szramka wystosował interpelację do premiera Mateusza Morawieckiego, w której zadał szereg pytań dotyczących Izery. Jakie kwestie wzbudzają jego wątpliwości?
Głównym zapytaniem, jakie postawił przed premierem poseł Szramka, była kwestia "przewidywań Ministerstwa Aktywów Państwowych" co do możliwości dokończenia inwestycji, planowanego terminu ukończenia prac oraz rentowność całego przedsięwzięcia.
W interpelacji poseł podkreślił, że termin uruchomienia fabryki został już przesunięty o rok, a grunty pod jej powstanie w momencie składania interpelacji nie były jeszcze przejęte od Lasów Państwowych (dziś nie są już własnością tej instytucji). I to mimo specustawy, która miała ten proces przyspieszyć.
Dalej w swojej interpelacji poseł Szramka wskazuje, że spółka Electromobility Poland (EMP) nie wybrała jeszcze dostawcy płyty podłogowej, a więc najważniejszego elementu samochodu, także elektrycznego (EMP twierdzi, że dostawca został już wybrany, ale wciąż nie zakończyła negocjacji w tej sprawie). Poseł powołuje się także na anonimowe źródła z branży motoryzacyjnej, które wskazują, że najlepszy czas na uruchomienie produkcji Izery bezpowrotnie minął.
Dziś każdy producent wypuszcza co kilka miesięcy nowy samochód elektryczny, w związku z czym konkurencja na rynku rośnie. Jak zauważył autor interpelacji, stoi to w opozycji do zapewnień rządu o sprawnym realizowaniu inwestycji, na której pierwszy etap przeznaczono 250 mln zł, a całość kosztów określono na 5 mld zł.
Na stronie Sejmu pojawiła się odpowiedź na interpelację posła Szramki, sporządzona przez Jarosława Wenderlicha, podsekretarza stanu w KPRM. Na wstępie wyjaśnia on, że ani premier RP, ani spółka EMP nie są stronami w sprawie przejęcia gruntów pod budowę fabryki. Jest to bowiem sprawa pomiędzy Lasami Państwowymi a ratuszem w Jaworznie.
Dalej podsekretarz Wenderlich przekazuje, że "zakładany" przez spółkę EMP termin rozpoczęcia produkcji Izery to nadal koniec 2024 roku. Zauważa jednak, że "ostateczna data uzależniona jest od ustaleń z dostawcą platformy, procesu pozyskiwania finansowania i pozyskania praw do terenu w Jaworznie". Innymi słowy: termin nie jest ostateczny.
W kwestii rentowności przedsięwzięcia pod hasłem Izera, Wenderlich odsyła zainteresowanych do dostępnych na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości sprawozdań finansowych spółki EMP. To zagadnienie komentuje także tym, że "zmiany legislacyjne w Europie dotyczące dostępności samochodów z silnikami spalinowymi, jak również zmiany geopolityczne potwierdzają słuszność fundamentalnych założeń projektu polskiej marki samochodów elektrycznych".
To oznacza, że rząd jest przekonany o słuszności i dobrym tempie działań zmierzających do produkcji Izery, która wyjedzie z fabryki - jak wszystko dobrze pójdzie - za nieco ponad dwa lata. Uważa również, że gdy już w 2035 roku wejdzie w życie zakaz rejestrowania samochodów spalinowych, Polacy będą kupować Izerę, a nie auta niemieckie, czeskie czy koreańskie.
***