Wjechał na chodnik, potrącił kilkanaście osób. Nowe fakty
33-letni mężczyzna, który Fordem Focusem wjechał na przystanek w centrum Szczecina, potrącając kilkanaście osób, został przesłuchany i usłyszał bardzo poważne zarzuty.
Do zdarzenia doszło we wczesne piątkowe popołudnie w centrum miasta, na placu Rodła. Kierowca Forda zjechał z drogi i wjechał na chodnik przy przystanku, gdzie uderzył w grupę ludzi. Mężczyzna nie zatrzymał się, kontynuował jazdę, którą zakończył kilkaset metrów dalej, gdy uderzył czołowo w trzy samochody. Tam, przy pomocy świadków, został zatrzymany przez policję. Był trzeźwy, wstępne badania nie wykryły również substancji odurzających.
Jak w sobotę poinformował poinformował Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie prok. Piotr Wieczorkiewicz, w sumie śledczy ustalili 17 osób pokrzywdzonych, z których cztery odniosły ciężkie obrażenia, dwie kolejne są w stanie krytycznym. Najcięższe obrażenia odniosły dwie kobiety - 58- i 22-letnia, to Polki.
Wśród rannych sześć osób to obywatele Ukrainy, sześć osób jest niepełnoletnich.
- Poszkodowanych jest 20 osób. Dwie są w stanie krytycznym, a cztery w ciężkim - przekazał w sobotę wojewoda zachodniopomorski Adam Rudawski. Najmłodsza z poszkodowanych osób ma 5 lat, najstarsza - 62. Dwie osoby są w stanie krytycznym, cztery - w stanie ciężkim. - Dzieci mają mniejsze obrażenia, nie ma tam zagrożenia życia i zdrowia - dodał Rudawski.
Akcja ratownicza, ze względu na masowość zdarzenia, była niezwykle skomplikowana. Na miejscu Na miejscu interweniowało 18 zespołów ratownictwa medycznego, 9 zastępów Państwowej Straży Pożarnej, a także ponad 70 policjantów, ratownicy WOPR oraz dwóch psychologów miejskich.
33-letni kierowca to Polak. Jak już w piątek informowali urzędnicy, mężczyzna leczył się psychiatrycznie. W sobotę został przesłuchany i usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa wielu osób, spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, ucieczki z miejsca wypadku oraz spowodowania obrażeń kwalifikowanych z art. 156 oraz art. 157 kk - powiedział prok. Wieczorkiewicz.
Podejrzany przyznał się do zarzuconego czynu. "Złożył wyjaśnienia, o których treści nie chcę obecnie mówić, gdyż będą one podlegały jeszcze weryfikacji" - zaznaczył prok. Wieczorkiewicz. Prokurator potwierdził, że przestępstwo nie miało charakteru ataku terrorystycznego.
Do sądu trafił już wniosek o o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na okres trzech miesięcy.
33-latkowi za popełnione czyny grozić może nawet dożywocie. Natomiast w toku śledztwa będzie jeszcze wyjaśniane, czy w chwili ich popełniania był poczytalny. Postawione kierowcy Forda zarzuty zmienią się jeśli, życia którejś z rannych osób nie uda się uratować.