Polskie drogi

Tajemniczy wypadek. Dwa autobusy potrąciły pieszego

​Policja poszukuje świadków wypadku, do którego doszło w poniedziałek na pętli autobusowej na wrocławskim Sępolnie. Mężczyzna został tam potrącony przez dwa autobusy MPK. W wyniku odniesionych obrażeń zmarł we wtorek.

W poniedziałek po godz. 18 na pętli Sępolno autobus linii 115 potrącił mężczyznę, który znajdował się w tym czasie na jezdni. Chwilę później tę samą osobę potrącił autobus linii 715. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala, gdzie pomimo udzielonej pomocy, zmarł we wtorek.

Jak poinformowało w przesłanym we wtorek komunikacie wrocławskie MPK, obaj kierowcy autobusów są doświadczonymi pracownikami. To 55-latek z 11-letnim stażem w spółce i 35-latek z 5-letnim stażem. "Przy planowaniu pracy kierowców zostały dopełnione wszelkie obowiązki wynikające z ustawy o czasie pracy kierowców, zapewniające odpowiednie przerwy i czas wolny. Kierowcy ci nie byli dotychczas sprawcami wypadków drogowych, a kierownictwo zajezdni autobusowej nie miało zastrzeżeń wobec ich pracy" - zapewnił Krzysztof Balawejder, prezes MPK Wrocław.

Przekazał, że kierowcom zaproponowana została opieka psychologiczna i prawna oraz pomoc na każdym etapie postępowania prowadzonego przez odpowiednie służby. "Podjąłem decyzję, że do czasu jego zakończenia obaj prowadzący nie będą wykonywać obowiązków służbowych" - powiedział Balawejder.

Dodał, że spółka współpracuje z organami wyjaśniającymi zdarzenie, a zapis monitoringu został zabezpieczony i przekazany policji.

Przyczyny wypadku na pętli autobusowej wyjaśniają funkcjonariusze z komisariatu policji Wrocław-Śródmieście. "Chcąc szczegółowo wyjaśnić jego okoliczności, policjanci zwracają się z prośbą o kontakt do wszystkich świadków zdarzenia lub innych osób mogących mieć wiedzę na ten temat, w szczególności podróżujących w dniu 1 lutego w godzinach 18-18.30 autobusami linii 715 i 145" - poinformowało we wtorek biuro prasowe wrocławskiej policji.
 
W komunikacie MPK podano, że potrącony mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Policja na razie nie potwierdza tych informacji. 

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy