Polskie drogi

Rzecznik w obronie kierowców. Czy uda mu się coś zdziałać?

Rzecznik praw obywatelskich bierze w obronę kierowców, którzy czasowo stracili uprawnienia do prowadzenia pojazdów po przekroczeniu prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. Adam Bodnar zwraca uwagę, że tryb zawieszania prawa jazdy bez przeprowadzenia należytej weryfikacji dowodów wykroczenia, stoi w sprzeczności z zapisami konstytucji.

Dziś starosta wydaje decyzję administracyjną o zatrzymaniu prawa jazdy po wpłynięciu informacji od policji o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości. Wydawana ona jest na okres trzech miesięcy, z nadaniem jej rygoru natychmiastowej wykonalności. Problem w tym, że taki tryb budzi poważne wątpliwości konstytucjonalistów.

Rozpatrując skargi obywateli w takich sprawach, sądy administracyjne prezentowały rozbieżne stanowiska. Według jednego starosta opiera decyzję wyłącznie na informacji od policji, która ma charakter dokumentu urzędowego. Według tego stanowiska, starosta nie jest uprawniony do weryfikowania przypisanego kierowcy wykroczenia pod względem merytorycznym. Nie może np. powoływać ani z urzędu, ani na wniosek, dowodów weryfikujących informacje policji. Do odebrania prawa jazdy nie jest zaś konieczne prawomocne skazanie sprawcy - wystarczy ujawnienie wykroczenia, bowiem jest to środek administracyjny, a nie karny.

Reklama

Inne stanowisko głosiło, że gdy kierowca zaprzecza przekroczeniu prędkości i odmawia przyjęcia mandatu, decyzja starosty nie może opierać się wyłącznie na notatce policji. A jeśli kierowca uprawdopodobni wątpliwości wobec poprawności pomiaru - wskazując np. na wadliwość legalizacji urządzenia pomiarowego lub sam sposób przeprowadzenia pomiaru - starosta musi mieć możliwość weryfikacji informacji policji, a ewentualna decyzja o zawieszeniu uprawnień powinna zostać podjęta dopiero po takich działaniach. Nie można bowiem zapominać, że każdy obywatel ma prawo do sądu (art. 45 Konstytucji) i sprawiedliwej procedury zgodnie z zasadą demokratycznego państwa prawnego (art. 2 Konstytucji).

Wobec rozbieżności orzeczeń sądów administracyjnych, Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił z pytaniem prawnym do Naczelnego Sądu Administracyjnego. RPO pytał, czy podstawą decyzji starosty może być wyłącznie informacja policji. Drugim rozważanym zagadnieniem było, czy prawomocne rozstrzygnięcie w sprawie odpowiedzialności wykroczeniowej za przekroczenie prędkości stanowi tzw. zagadnienie wstępne (wtedy byłby wymóg zawieszenia postępowania co do zatrzymania prawa jazdy przez starostę do prawomocnego wyroku sądu).

Rzecznik podkreślał, że kierujący pojazdem może kwestionować nie tylko fakt prawidłowości pomiaru prędkości, ale także swoje sprawstwo. Dotyczy to w szczególności sytuacji, w których ujawnienie przekroczenia prędkości dokonano za pomocą fotoradaru.

- Wszystkie wątpliwości powinny zostać rozstrzygnięte w każdej konkretnej sprawie przez posiadający stosowne doświadczenie i właściwe instrumentarium proceduralne sąd karny - argumentował Rzecznik. A zawieszanie postępowań przed starostą ze względu na toczące się postepowanie wykroczeniowe jest najkorzystniejsze z punktu widzenia interesu obywatela. Automatyczne nadanie decyzji starosty rygoru natychmiastowej wykonalności - prowadzi zaś do sytuacji, w której rozpoznanie odwołania w wielu wypadkach będzie następować po upływie trzymiesięcznego okresu, na jaki zatrzymano prawo jazdy.

Budzi to obawę RPO, że ewentualne wydanie wyroku uniewinniającego w postępowaniu karnym i wznowienie postępowania w sprawie zatrzymania prawa jazdy będzie jedynie iluzorycznym instrumentem naprawczym dla obywatela, który poniósł szkodę z powodu niemożności kierowania pojazdem w okresie zatrzymania prawa jazdy. Oznaczałoby to uruchomienie postępowań odszkodowawczych od Skarbu Państwa.

Opowiadając na pytanie prawne Rzecznika, NSA w uchwale z 1 lipca 2019 r. (sygn. I OPS 3/18) uznał, że podstawą decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy może być wyłącznie informacja o ujawnieniu na kierowaniu pojazdem z prędkością przekraczającą dopuszczalną,. A prawomocne rozstrzygnięcie w przedmiocie odpowiedzialności wykroczeniowej nie stanowi "zagadnienia wstępnego".

W ocenie RPO prowadzi to do niezgodności ocenianych przepisów z art. 2 Konstytucji w związku z art. 45 ust. 1 Konstytucji i w związku z jej art. 31 ust. 3.

Dlatego Adam Bodnar wystąpił do przewodniczącego senackiej Komisji Ustawodawczej Krzysztofa Kwiatkowskiego o zainicjowanie odpowiednich zmian legislacyjnych. Chodzi o nowelizację art. 102 ust. 1 pkt 4 ustawy z 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami. RPO proponuje, aby zapisać, że organ administracji ma prowadzić postępowanie dowodowe przed wydaniem decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy.

Przypomnijmy, że przepis o zatrzymywaniu praw jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h w trenie zabudowanym wszedł w życie w 2015 roku. Problem z nim polega na "domniemaniu winności", a więc zaprzeczeniu ogólnie przyjętego postępowania. Jeśli policja orzeknie przekroczenie, to kierowca może nie przyjąć mandatu i bronić się w sądzie, ale i tak straci prawo jazdy. Taka konstrukcja w państwie prawa nie powinna być dopuszczalna.

Co gorsza, policja notorycznie do zatrzymywania praw jazdy wykorzystuje radiowozy z wideorejestratorami, w których pomiar prędkości odbywa się "na oko". Urządzenie mierzy bowiem prędkość radiowozu, a policjant - na oko właśnie - utrzymywać ma stałą odległość za mierzonym autem. Jak pokazują przypadki opisane w naszym serwisie w ostatnich dniach - policjanci mają z tym olbrzymie problemy, co nie powstrzymuje ich od wystawiania mandatów i zatrzymywania praw jazdy.

Co gorsza, od lipca przepis zostanie rozszerzony na tereny niezabudowane.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy