Polskie drogi

Hulajnogistka z impetem wjechała w pieszą. Sąd będzie miał trudną sprawę

Ruch drogowy w Polsce się zmienia. Miasta stawiają na alternatywne do samochodu środki transportu, preferując rowery i inne pojazdy. Zmieniają się też przepisy, więcej praw dostali piesi, uregulowano też zasady poruszania się m.in. hulajnogami, zarówno elektrycznymi, jak i tradycyjnymi.

Zmienia się też infrastruktura. Masowo budowane są drogi dla rowerów, najczęściej wydzielane z chodników lub pasów ruchu. A to oznacza, że często dochodzi sytuacji kolizyjnych, związanych z przecinaniem się kierunków ruchu - nie tylko samochodów z rowerami, ale również pieszych - z rowerami i użytkownikami hulajnóg.

Przepisów coraz więcej, ich znajomość coraz gorsza

To wszystko sprawia, że konieczna staje się znajomość przepisów ruchu drogowego. W Polsce jest ona weryfikowana wyłącznie u osób prowadzących samochody, jednak nikt już nie sprawdza, czy pełnoletni użytkownik roweru czy też hulajnogi wie cokolwiek o zasadach poruszania się po ulicach miast. A z tym niestety może być różnie, o czym dowodzi np. płynące ze środowisk rowerowych oburzenie po tym, jak w mediach pojawił się fejknews o zabraniu pierwszeństwa rowerzystom wjeżdżającym na przejazd rowerowy. Dodajemy, pierwszeństwa, którego rowerzyści nigdy nie mieli...

Reklama

Brak znajomości przepisów ze strony niechronionych uczestników ruchu drogowego oraz ich rosnąca liczba, powoduje również wzrost liczby kolizji, a nawet wypadków. 

Zderzenie pieszej i kierującej elektryczną hulajnogą

Do jednego z nich doszło w Zielonej Górze, gdzie kierująca elektryczną hulajnogą zderzyła się z pieszą.

Zdarzenie zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu i jest to świetny materiał do analizy obecnie obowiązujących przepisów i ich (nie)przestrzegania.

Na nagraniu widać, że piesza szła chodnikiem w tym samym kierunku, w którym jechała hulajnoga. Gdy doszła do wymalowanej na asfalcie zebry, bez obracania głowy skręciła i weszła wprost pod hulajnogę. Doszło do zderzenia, które zakończyło się upadkiem zarówno pieszej, jak i kierującą hulajnogą. 

Zderzenie okazało się mieć poważne konsekwencje. Piesza uderzyła głową o asfalt, a w konsekwencji ze złamaniem kości trafiła do szpitala. W efekcie zdarzenie zakwalifikowano jako wypadek drogowy i sprawa trafi do sądu.

Prosty wypadek, trudna sprawa dla sądu

A sąd będzie miał trudny orzech do zgryzienia. 

Po pierwsze, hulajnoga elektryczna to pojazd mechaniczny, a zgodnie z przepisami: "Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu albo wchodzącemu na to przejście"

Ale po drugie: "Zabrania się wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych".

Który przepis w tym wypadku jest ważniejszy? Czy obie uczestniczki zdarzenia złamały przepisy? A może tylko jedna, a jeśli tak - to która?

Czy to było przejście dla pieszych?

Jakby tego było mało sąd będzie musiał pochylić się nad jeszcze jedną kwestią. Czy do zdarzenia doszło na przejściu dla pieszych? Zgodnie z obowiązującymi przepisami, przejścia dla pieszych znakuje się tzw. zebrą (znak P-10) oraz znakiem informacyjnym D-6 "Przejście dla pieszych". Brak któregokolwiek z tych elementów oznacza, że w świetle prawa nie mamy do czynienia z przejściem dla pieszych. Na nagraniu z monitoringu nie widać niestety, czy przejście jest oznakowane znakiem D-6, a to może być kluczowe dla ustalenia kwestii odpowiedzialności za zderzenie.

Każdy uczestnik ruchu powinien zachować szczególną ostrożność

Jak widać, prawny aspekt tak prostego wydawałoby się zderzenia, może być niezwykle skomplikowany. Dlatego przede wszystkim należy, abstrahując od istniejących przepisów, kierować się rozsądkiem i własnym bezpieczeństwem. Trudno nie mieć wrażenia, że dla pieszej, która z poważnym urazem głowy znalazła się w szpitalu, kwestia odpowiedzialności za spowodowanie wypadku nie jest obecnie sprawą najważniejszą.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy