Jak uniknąć najpoważniejszego błędu, jaki można popełnić na autostradzie?
Wydawać by się mogło, że autostrada jest drogą najbezpieczniejszą, bo nie ma na niej skrzyżowań, przejść dla pieszych itd. Okazuje się jednak, że kierowcy nawet na autostradach potrafią stworzyć śmiertelne zagrożenie i to w bardzo głupi sposób. Chodzi oczywiście o jazdę pod prąd. Takie przypadki wcale nie należą do odosobnionych. To zjawisko stało się niestety na tyle powszechne, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaczyna wprowadzać na zjazdach z autostrad specjalne tablice ostrzegające, że ktoś jedzie pod prąd.
Popatrzcie na kilka przykładów jazdy pod prąd:
To był wypadek śmiertelny. 72-letni kierowca osobówki nie dość, że jechał pod prąd, to jeszcze z bardzo dużą prędkością.
Co ciekawe, a zarazem zupełnie niezrozumiałe, kierowcy poruszający się autostrada pod prąd bardzo często jadą jakby mieli klapki na oczach. Nie reagują na sygnały innych kierowców, nie próbują nawet w ostatniej chwili ratować się zmianą toru jazdy. Po prostu pędzą na zderzenie czołowe.
Tu właśnie widzimy taki przypadek:
Brawo dla kierowcy tej ciężarówki, który ostrzegał przez CB innych, uprzedzając ich o grożącym niebezpieczeństwie.
Dlaczego w ogóle dochodzi do takich zdarzeń? Jak wykazują badania GDDKiA, najczęstszą przyczyną jest totalna nieudolność kierowców, którzy pomylili wjazdy na autostradę i po prostu wjechali na nią pod prąd.
Trzeba być jednak wyjątkowo nieudolnym i pozbawionym wyobraźni, by coś takiego zrobić. Okazuje się jednak, że niektórzy czynią to z uporem godnym maniaka:
Całe szczęście, że ten uparty kierowca trafił na kogoś, kto w skuteczny sposób uniemożliwił mu wjazd pod prąd na autostradę.
Nie trzeba chyba wyjaśniać, że samochód jadący pod prąd na autostradzie stwarza śmiertelne zagrożenie. Jeżeli przy prędkości 140 km/h (albo i większej) dostrzeżemy na lewym pasie pędzący wprost na nas z przeciwka pojazd, to możemy nie mieć czasu, by wykonać manewr pozwalający uniknąć zdarzenia. A jeśli nawet taki manewr wykonamy, to nie wiadomo czy zdołamy opanować samochód.
Tu na szczęście zaskoczonemu kierowcy udało się uniknąć wypadku:
Inicjatywa GDDKiA jest godna pochwały. Być może instalowane obecnie tablice zwrócą uwagę takiego delikwenta, pozwolą uniknąć nieszczęścia:
Ja proponowałbym jednak umieszczać na takich tablicach bardziej jednoznaczny komunikat: jedziesz pod prąd!
Co ciekawe, zjawisko jeżdżenia pod prąd na autostradach można zaobserwować nie tylko w Polsce. Stanowi ono poważny problem np. w USA. Do tego stopnia, że zaczęto konstruować specjalne detektory ruchu i bramki ostrzegawcze:
Na bramce zainstalowane jest urządzenie, które wykrywa ruch pojazdu w niedozwolonym kierunku. Wówczas system uruchamia alarm dźwiękowy i świetlny. Ponadto ta bramka rejestruje nagranie, co zapewnia, że takiego kierowcę spotka zasłużona kara.
W Polsce, moim zdaniem, bramka powinna wyglądać tak:
Na wyświetlaczu pojawia się napis "STÓJ", uruchamia się wyjąca sygnalizacja dźwiękowa, a ponadto prosto w oczy kierowcy zostają skierowane bardzo silne reflektory. Myślę, że wówczas nawet ta 85-letnia pani zorientowałaby się, że coś jest nie tak.
Ponadto bardzo ważne jest ustalenie sprawców takich nieobliczalnych wybryków. Moim zdaniem ci kierowcy powinni być pozbawiani prawa jazdy na zawsze, bo ich postępowanie dowodzi, że nie mają elementarnej orientacji w ruchu drogowym i mogą stworzyć śmiertelne zagrożenie dla innych. Kierowcy, którzy jechali pod prąd i zostali zatrzymani przez policję twierdzili, że starali się jak najszybciej naprawić swój błąd i dlatego pędzili z dużą prędkością. To kardynalny błąd!
Zapamiętaj: Jeżeli już zdarzyło ci się wjechać pod prąd na autostradę, to nic nie kombinuj, tylko zjedź na pas rozdzielający albo na pobocze, włącz światła awaryjne i zatrzymaj się. Nie próbuj zawracać! A następnie wezwij przez telefon policję. Tak! Tak! Policjanci pomogą ci bezpiecznie zjechać z autostrady.
Jeżeli nawet przyjdzie ci zapłacić mandat, to chyba jest o wiele lepsze, niż miałbyś zabić siebie lub kogoś, prawda?
Polski kierowca
***