Historyczne Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski

Luty wygrywa w sierpniu – Rajd Rzeszowski dla mistrza Motul HRSMP

Po długim oczekiwaniu na powrót historycznej rywalizacji najwięcej powodów do zadowolenia mają Robert Luty i Marcin Celiński, po tym jak po raz drugi z rzędu wygrali rzeszowską rundę Motul HRSMP. Aktualni mistrzowie zwyciężyli bezapelacyjnie, osiągając metę z blisko 7-minutową przewagą.

Rajd Rzeszowski zainaugurował rywalizację w najwyższych rajdowych cyklach w Polsce, czyli Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski i Motul HRSMP. Na starcie pierwszej rundy historycznego czempionatu stanęło ostatecznie 15 załóg, z czego cztery zostały pokonane przez trudy zawodów i nie dotarły do mety. Rajd Rzeszowski jak zwykle sprawdził odporność zawodników i ich wiekowych samochodów na wysokie temperatury. Układy chłodzenia, hamulce, silniki - wiele elementów rajdówek sprzed lat solidnie dostało w kość na krętych oesach z licznymi zjazdami i podjazdami.
 
Jazda nie tylko dla frajdy
 
Łączny dystans ponad 133 km odcinków specjalnych zdecydowanie najszybciej przemierzyli urzędujący mistrzowie - Robert Luty i Marcin Celiński w Subaru Legacy (klasa FIA 4/J2 - samochody z roczników 1986-90). Przed rajdem Luty zapowiadał, że nie ma zamiaru kalkulować, lecz chce jechać szybko i z radością. To podejście, w połączeniu z wreszcie wyleczonym z kaprysów Subaru Legacy, pozwoliło temu duetowi zbudować komfortową przewagę już po pierwszym etapie. Do drugiego mistrzowie Polski ruszali z 1,5-minutowym zapasem nad załogą Olchawski/Marciniak w Audi Quattro S1. Po tym jak w rajdówce wzorowanej na samochodzie Waltera Röhrla urwał się wahacz, Luty z Celińskim mogli jechać bez presji, minimalizując ryzyko, ponieważ oprócz frajdy ważne były dla nich także punkty i zwycięstwo.
 
- Cele zostały zrealizowane. W pierwszym etapie przycisnęliśmy, nie kalkulowaliśmy i zbudowaliśmy solidną przewagę. Tym samym na sobotnich oesach nie było sensu atakować za wszelką cenę. W tym upale największą trudnością było utrzymanie koncentracji. To był klucz do sukcesu. Na kończącym zmagania Power Stage poszukaliśmy równowagi między tempem i bezpieczeństwem, by jednak powalczyć o dodatkowe punkty za najlepszy czas. Słowem, świetny rajd, już czekam na następnycieszył się na mecie Robert Luty.

Reklama

Siła konsekwencji
 
Jeżeli ktoś miał skutecznie stawić czoła mistrzom, to mogli to być zawodnicy dysponujący, podobnie jak Luty i Celiński - mocnym samochodem z napędem 4x4. W tym gronie byli zwycięzcy ostatniej rundy sezonu 2019 - Marcin Grzelewski i Krzysztof Niedbała oraz Marek Suder i Marcin Kowalik (obie załogi w Fordach Sierra 4x4 Cosworth). Druga z tych załóg szybko przestali się liczyć, po tym jak pierwszego dnia rajdu w ich nowozbudowanym egzemplarzu Sierry doszło do awarii silnika i skrzyni biegów.

Z kolei dla Grzelewskiego i Niedbały Rzeszowski zaczął się od serii niefortunnych zdarzeń. Problemy z samochodem na zapoznaniu i poparzenie kierowcy płynem chłodzącym, awaria sprzęgła i kolizja na dojazdówce - tylu kłopotów doświadczył wspomniany duet jeszcze przed ukończeniem pierwszej pętli zawodów. Ostatecznie jednak ekipa Gazmot Motorsport uporała się z awariami Sierry i zwycięzcy Rajdu Dolnośląskiego 2019 rzucili się w pogoń za czołówką, ostatecznie dojeżdżając na drugim miejscu zarówno w klasyfikacji generalnej jak i w FIA4/J2.
 
- Mówiliśmy, że nie odpuścimy do samego końca i tak też zrobiliśmy. Wczoraj było dużo przygód i problemów, więc mieliśmy też co nadrabiać. Dziś od rana atakowaliśmy i odcinek, po odcinku urywaliśmy sekundy Piotrowi Zaleskiemu. Rajd Rzeszowski i jego odcinki nas nie zawiodły mówił wyraźnie zadowolony Marcin Grzelewski.
 
Zaleski pokonał rzeszowskiego pecha
 
Rzeszowską niemoc przełamał duet Piotr Zaleski/Piotr Szadkowski w Porsche 911 SC, dojeżdżając do mety z trzecim czasem i wygrywając klasyfikację kategorii FIA 3. Co ciekawe jest to dopiero pierwsze rzeszowskie podium tego skutecznego i regularnego kierowcy. - Przed ostatnim oesem mieliśmy 0,1 sekundy przewagi nad Marcinem Grzelewskim i robiliśmy wszystko, by obronić drugą pozycję, ale nie udało się, choć poprawiliśmy swój czas względem pierwszego przejazdu. Trzecie miejsce jest dla mnie satysfakcjonujące, ale najważniejsze, że walka w Rajdzie Rzeszowskim trwała do samego końca. To jest kwintesencja rajdów. Po to tu przyjechaliśmy podsumował Piotr Zaleski.
 
W FIA4/J1 (samochody z lat 1982-85) triumfowali Piotr Kiepura i Mateusz Galle w FSO Polonezie 2000 Rally wzorowanym na aucie Janusza Szerli. Był to ich pierwszy w ich karierze start tym autem. Zwycięstwo w swojej kategorii zawdzięczają także pechowi Witoldów Molickich (Łada 2107), którzy na ostatnim oesie wypadli z drogi i stracili ponad 12 minut, a także puchar za pierwsze miejsce w FIA 4/J1. - To zwycięstwo należy do Molickich, bo prowadzili przez cały rajd, a nam nie udało się wygrać z nimi ani jednego oesu. My chcieliśmy dowieźć drugie miejsce, bo po drodze mieliśmy parę awarii, będących pewnie chorobami wieku dziecięcego naszego Poloneza - tłumaczył Piotr Kiepura, dwukrotny mistrz Polski w kategorii FIA 2.
 
Suder potwierdził tempo
 
Rok temu właśnie w Rzeszowie Marek Suder po raz pierwszy w karierze wygrał odcinek specjalny rundy HRSMP. Podczas tegorocznej edycji pięć prób ukończył na podium, a dwie wygrał. Niestety straty z pierwszego etapu były już nie do odrobienia.
 
Lokalny faworyt Paweł Hoffman z pilotem Marcinem Barłogą (Saab 96 V4 Rally) zwyciężyli w kategorii FIA 2 (roczniki 1970-75) i zajęli 5. miejsce w "generalce", co jest ich najlepszym wynikiem wywalczonym na oesach Rzeszowskiego.
 
Udanie z trasami Motul HRSMP przywitali się Łukasz Szymczak (VW Golf), którego pilotował doświadczony Tomasz Szostak, oraz prezes Motowizji Krzysztof Mikulski (Mercedes C123 280 CE), u którego na prawym fotelu zasiadł Jerzy Skrzypek. Dla obu kierowców był to pierwszy start po punkty do licencji. Być może obaj jeszcze w tym sezonie dołączą do grona zawodników walczących w mistrzostwach Polski.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy