Straż miejska bez fotoradarów. Jesteś za?
Co jakiś czas, niczym bumerang, powraca pomysł likwidacji straży miejskich i gminnych. Wielu z kandydatów startujących w wyborach samorządowych wpisało taki podpunkt na listę przedwyborczych obietnic.
Chociaż postulat znajduje uznanie wśród licznej rzeszy zmotoryzowanych obywateli, rezygnacja z usług strażników nie wydaje się zbyt rozsądnym pomysłem. Oznacza ona bowiem, że do walki z babciami wyprowadzającymi na spacer psy bez kagańców i tarasującymi chodniki kierowcami musieliby zostać oddelegowani funkcjonariusze policji.
Nie zmienia to jednak faktu, że wielu strażników miejskich, zamiast dbać o czystość chodników i zajmować się wagarowiczami, postawiło sobie za cel walkę z kierowcami. Taki stan rzeczy nie podoba się nie tylko zmotoryzowanym, ale też Najwyższej Izbie Kontroli, której pracownicy przyjrzeli się z bliska sytuacji na polskich drogach.
Z opublikowanego przez NIK raportu wynika, że straż miejska wciąż traktowana jest przez samorządy, jako maszynka do zarabiania pieniędzy. W raporcie czytamy m.in., że wykorzystanie straży miejskiej (lub gminnej) do obsługi przenośnych fotoradarów "jest podyktowane w wielu wypadkach nie tyle służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co przede wszystkim chęcią pozyskiwania pieniędzy do gminnej kasy".
Jakby tego było mało NIK wytyka też strażnikom konkretne przewinienia. Raport zwraca uwagę na fakt, że gminne fotoradary ustawiane są w miejscach uzgodnionych z policją, ale tylko na początku i na końcu służby. W dokumencie pada m.in. stwierdzenie, że "W trakcie wykonywania zadań strażnicy z fotoradarem mobilnym przenoszą się w miejsca nieuzgodnione z policją, za to przynoszące większe wpływy do budżetu gminy. Aktywność prewencyjna i represyjna niektórych straży gminnych czy miejskich niemal w całości koncentruje się na obsłudze fotoradarów"!
Okazuje się jednak, że jest prosty sposób na to, by strażnicy zajęli się w końcu tym, do czego w 1991 roku powołano tę instytucję. Wniosek, jaki sam nasuwa się po analizie raporty sporządzonego przez NIK jest prosty - wystarczy odebrać im urządzenia pomiarowe. Oczywiście można twierdzić, że takie rozwiązanie w znaczny sposób wpłynęłoby na obniżenie poziomu bezpieczeństwa drogowego. Trudno jednak przypuszczać, by takie opinie mały jakiekolwiek odwzorowanie w faktach, skoro poważny problem dostrzega nawet Najwyższa Izba Kontroli.
A czy, twoim zdaniem, straż miejska powinna mieć prawo do używania fortoadarów? Czekamy na wasze opinie w komentarzach. Możecie też oddać głos w naszej ankiecie.