Nie powiesz, kto jechał twoim autem - trafisz przed sąd!
Złe wieści dla zmotoryzowanych. Ustawodawca zamyka właścicielom samochodów furtkę dającą szanse na wymiganie się od mandatu z fotoradaru.
Posłowie PO złożyli w sejmie projekt zmian w prawie (m.in. chodzi o ustawę o drogach publicznych), ograniczających właścicielom aut możliwości wykpienia się od mandatu.
Jedną z proponowanych zmian jest np. uprawnienie inspektorów transportu drogowego do kierowania do sądu spraw, w których właściciel auta nie poda danych osobowych osoby, kierującej pojazdem w momencie zarejestrowania wykroczenia. Inspektorzy mają też zyskać możliwość występowania przed sądem w roli oskarżyciela.
Lista proponowanych usprawnień na tym się jednak nie kończy. Jak informuje "Rzeczpospolita", posłowie proponują też, by wpływy z kar i grzywien nałożonych przez inspektorów ITD zasilały konto specjalnie powołanego w tym celu Krajowego Funduszu Drogowego.
W założeniach idea wydaje się słuszna - chodzi o to, by wpływy z mandatów rzeczywiście przeznaczane były na poprawę bezpieczeństwa na drogach publicznych. W teorii, do kasy Funduszu w trafić więc może nawet 1,5 mld złotych, jakie prognozował na ten rok Minister Finansów.
W rzeczywistości, na takie inwestycje w poprawę infrastruktury drogowej nie ma jednak, co liczyć. Autorzy projektu, pod hasłem "bezpieczeństwo" wpisują bowiem również "finansowanie działań głównego inspektora transportu drogowego", co oznacza, że z kieszeni kierowców finansowane będzie centrum automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym.
W projekcie znalazł się też zapis mówiący o tym, że "minimum 50 proc. wpływów z mandatów musi zostać przeznaczonych na bezpieczeństwo". Na co wydane zostanę pozostałe pieniądze kierowców? Tego posłowie nie precyzują...