Ładowanie baterii elektryka. Ile to trwa i ile kosztuje?

Wokół samochodów elektrycznych narosło sporo mitów, a część z nich faktycznie znajdowała odzwierciedlenie w rzeczywistości, ale w rzeczywistości sprzed wielu lat. Dzisiaj odpowiemy sobie na pytanie jak obecnie wygląda kwestia ładowania samochodów elektrycznych i ile ono kosztuje.

Dlaczego warto kupić auto elektryczne? Bo można jeździć nim za darmo, korzystając z ogólnodostępnych ładowarek. A dlaczego nie warto kupować? Ponieważ ładowanie go zajmuje bardzo dużo czasu i wyklucza możliwość dalszych wyjazdów. Jeśli zgadzacie się z tymi twierdzeniami, to tym bardziej czytajcie dalej, ponieważ sytuacja aut elektrycznych zauważalnie się zmieniła na przestrzeni ostatnich lat i będzie jeszcze bardziej zmieniać się na ich korzyść

Najszybszym sposobem na naładowanie baterii w aucie elektrycznym jest oczywiście skorzystanie z ogólnodostępnej ładowarki, ale czasy darmowych "słupków" powoli odchodzą w zapomnienie. Nadal można je spotkać przy niektórych firmach lub instytucjach, ale decydując się na zakup auta elektrycznego, powinniśmy wziąć pod uwagę, że będziemy musieli korzystać z płatnych stacji.

Reklama

Obliczanie kosztów ładowania "elektryka" nie jest niestety proste, ponieważ ceny w ramach jednej firmy mogą się różnić zależnie od wybranej oferty. Przykładowo jedna z największych sieci ładowarek nalicza za jedną kilowatogodzinę od 2,69 zł do 0,99 zł. Wszystko zależy od mocy danej ładowarki oraz tego, czy zdecydowaliśmy się na plan abonamentowy, czy może ładujemy samochód jednorazowo. Zakładając, że jesteśmy stałym klientem, ale korzystamy z takich usług od czasu do czasu i interesuje nas jak najszybsze ładowanie, musimy przyjąć stawkę 2,19 zł za 1 kWh.

Teraz pozostaje pytanie ile takiej energii potrzebujemy. Przykładowo Volkswagen e-Golf ma baterię o pojemności 35,8 kWh. Trzeba przy tym przyjąć, że nie opłaca się ładować go przy takiej ładowarce "do pełna", ponieważ powyżej 80% bateria ładuje się wyraźnie wolnej, a firmy naliczają dodatkowe opłaty, jeśli zbyt długo jesteśmy podpięci (przykładowo 40 gr za każdą minutę powyżej 45 min). Nigdy też nie przyjeżdżamy z zupełnie rozładowaną baterią. Przyjmijmy więc, że docieramy do "słupka" mając około 20% prądu w akumulatorze i ładujemy go do 80%. W zaokrągleniu potrzebujemy więc 21 kWh, co daje 46 zł.

Alternatywą, zdecydowanie tańszą, jest oczywiście ładowanie samochodu we własnym garażu. Tutaj koszty zależą od naszego dostawcy oraz wybranego planu taryfowego. Uśredniając możemy przyjąć koszt 55 gr za 1 kWh, co daje kwotę 11,55 zł w porównaniu do rachunku ze stacji ładowania. Korzystając z domowego gniazdka nie musimy jednak obawiać się dodatkowych kosztów związanych z dłuższym ładowaniem, więc nie ma przeszkód, aby naładować auto w pełni. Nawet jeśli musimy uzupełnić niemal całą energię (np. 30 kWh), to koszt takiej operacji wyniesie tylko 16,5 zł.

A ile trwa ładowanie samochodu elektrycznego? Według obiegowej opinii jest to wyjątkowo długi proces i... jest w tym trochę racji. Jeśli podłączymy wspomnianego e-Golfa do zwykłego gniazdka i będziemy chcieli naładować jego baterię od 0 do 100% (co realnie nigdy nie ma miejsca), będziemy musieli na to czekać 17 godzin. Z drugiej strony, korzystając ze stacji szybkiego ładowania, 80% energii odzyskamy już po 45 minutach. A ponieważ z pewnością nie przyjechaliśmy z zupełnie pustą baterią, czas ten możemy skrócić do około 30 minut. Musimy jednak pamiętać, że e-Golf zaledwie przeciera szlaki do auta, którym Volkswagen zamierza podbić rynek w przyszłym roku. Stanie się to za sprawą modelu ID.3 - pierwszego z całej serii elektrycznych Volkswagenów. Jego cena ma być porównywalna z klasycznym Golfem napędzanym silnikiem wysokoprężnym, a zasięg na jednym ładowaniu będzie sięgał 550 km.

Najbardziej optymalnym rozwiązaniem wydaje się być jednak tak zwany wallbox, czyli ładowarka naścienna, montowana w garażu. Korzystając z niej, możemy naładować auto od 0 do 100% w 5 godzin i 20 minut, a to już całkiem niezły wynik. W ten sposób samochód nie musi ładować się przez całą noc i bez przeszkód możemy zaprogramować go, aby uzupełniał energię tylko podczas obowiązywania taryfy nocnej, bez obaw, że rano nie będziemy mieć pełnej baterii. Co więcej, producenci, jak na przykład Volkswagen, będą oferować wallboxy do swoich aut.

Podsumowując, ładowanie baterii w aucie elektrycznym zwykle nie będzie niestety darmowe, jednak pozostanie zdecydowanie korzystniejsze niż zalewanie auta benzyną. O ile liczba ogólnodostępnych stacji ładowania systematycznie rośnie, bez cienia wątpliwości potrzebne są także zmiany legislacyjne. Obecne regulacje prawne nie adresują w pełni m.in. problemu ładowania aut dla osób nie dysponujących miejscami postojowymi z dostępem do energii elektrycznej.

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy