California2California

California2California. Gdzie uczcić trzydzieste urodziny? Dzień pierwszy

Gdzie można uczcić trzydzieste urodziny Volkswagena California? W dowolnym zakątku świata, do którego ów niezwykły pojazd zdołał kiedykolwiek dotrzeć, czyli w zasadzie... wszędzie. Najsensowniejsze wydają się jednak dwa miejsca: Essen, gdzie VW California został w roku 1988 po raz pierwszy pokazany, oraz, zgodnie z nazwą modelu - Kalifornia. My zostaliśmy zaproszeni właśnie na zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych.

Nie ukrywamy, że jesteśmy z takiego wyboru bardzo, ale to bardzo zadowoleni. Trasa prowadząca z Santa Monica, przez Santa Barbara, Summerland, Ojai do Los Padres National Forest, z finałem na słynnym Mulholland. Noce na kempingach, pod niebem, z którego, jak głoszą słowa piosenki, "nigdy nie pada deszcz". No i kultowy samochód, rozsławiony hasłem: "'Dom jest tam, gdzie zaparkowaliśmy swojego kampera". Trudno, by perspektywa takiej podróży nie wywoływała przyspieszonego bicia serca.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że plebiscyt na najważniejszą w historii motoryzacji literę alfabetu wygrałoby duże T. Był nią przecież oznaczony zarówno legendarny, wytwarzany w latach 1908- 2017 model Forda, jak równie ikoniczny "ogórek", "Bulli", czyli dostawczo-osobowy Volkswagen Transporter, który zadebiutował w roku 1950.

Reklama

Na bazie trzeciej generacji tego modelu, T3, została zbudowana pierwsza California. Korzystała z renomy Transportera, uchodzącego za pojazd nadzwyczaj dzielny i i trwały, ba - praktycznie niezniszczalny. Kosztowała 39 900 ówczesnych marek i miała nader pomysłowo zaaranżowane wnętrze.

Pojazd zadebiutował podczas targów Caravan Show w Essen i od razu wzbudził ogromne zainteresowanie. Znakomicie bowiem odpowiadał potrzebom mieszkańców RFN, którzy masowo spędzali rodzinne urlopy na południu Europy i marzyli o turystycznym samochodzie, zapewniającym nieskrępowaną swobodę przemieszczania się od kempingu do kempingu i od plaży do plaży, a jednocześnie nie mogli sobie pozwolić na zakup lub nawet na wynajęcie klasycznego, kosztownego kampera wielkości miejskiego autobusu.

California była znacznie przystępniejsza cenowo, a do tego nieporównanie wszechstronniejsza i poręczniejsza w użytkowaniu.  Nie musisz martwić się o hotel, nie musisz stresować się holowaniem i manewrowaniem przyczepą kempingową. Możesz jechać gdzie i kiedy chcesz, zatrzymać się w dowolnym miejscu na dowolnie długi okres, a po drodze przespać się w komfortowych warunkach na każdym parkingu. Masz bowiem auto, które nie straszy cię gabarytami, a jednocześnie zapewnia podstawowe wygody. Nic dziwnego, że California stała się symbolem wakacyjnej wolności i już w pierwszym roku sprzedała w liczbie pięciu tysięcy egzemplarzy.

Volkswagen słynie ze swojej niechęci do jakichkolwiek technicznych i stylizacyjnych rewolucji. Zmiany, jakim poddano model Transporter T4 trudno jednak nie nazwać radykalnymi. Po czterech dekadach inżynierowie z Wolfsburga zdecydowali się na przeniesienie silnika z tylnej części pojazdu pod jego maskę, a napęd z osi tylnej na przednią. Skorzystała na tym wprowadzona na rynek w 1990 r. nowa California, wyraźnie zyskując na przestronności. Do 2003 r. nabywców znalazło 39 900 sztuk turystycznego Volkswagena.

Na produkowaną w latach 2003 - 2015 unowocześnioną Californię T5 postawiło 55 000 klientów. Jej sukcesy kontynuuje współczesny model T6, podczas gdy jego protoplasta, czyli T3, został już w Niemczech oficjalnie uznany za klasyka, otrzymując wraz z tym nobilitującym statusem literę H na tablicy rejestracyjnej.

Historia historią, ale my jednak bardziej ekscytujemy się teraźniejszością. Naszą podróż zaczynamy w Santa Monica. To należące do aglomeracji Los Angeles, położone na brzegiem Pacyfiku miasto wzięło swoją nazwę od postaci świętej Moniki z Hippo, patronki żon i ofiar molestowania seksualnego. Trochę jak na ironię dzisiaj słynie z bujnego życia nocnego.

Największymi atrakcjami rodzinnej miejscowości takich sław ekranu i estrady, jak Shirley Temple, Robert Redford i Suzanne Vega, jest handlowa promenada 3rd Street Promenade, molo Santa Monica Pier i zachęcające do wycieczek pobliskie góry.

Nie bardzo mamy czas na korzystanie z tych wszystkich cudów, ale nie potrafimy sobie odmówić wizyty w słynącym z plaż i popularnym wśród gwiazd szołbiznesu Malibu.

Dzień dobry Kalifornio, witaj Californio...     

     

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy