Robert Kubica wraca do ścigania. Przed Polakiem Le Mans 24h
Robert Kubica wraca do ścigania. Polski kierowca w weekend wystartuje w 24-godzinnym wyścigu Le Mans.
Kubica startował w 24 Le Mans już w ubiegłym roku i gdyby nie ogromny pech, miał szansę na zwycięstwo w klasie LMP2.
Polak, Szwajcar Louis Deletraz i Chińczyk Yifei Ye ze stajni WRT w 2021 roku na niespełna 20 minut przed końcem rywalizacji prowadzili w LMP2. I wtedy, gdy za kierownicą siedział Ye w samochodzie doszło do awarii elektronicznego czujnika sterującego pedałem gazu.
Samochód się zatrzymał na torze, o dalszej jeździe nie było mowy. A w boksie zajmowanym przez team WRT już byli organizatorzy, którzy mieli wręczyć puchar za zwycięstwo.
"To była bolesna, ale dobra lekcja. Być może gdybym wygrał, to już bym drugi raz na Le Mans nie przyjechał. Ale jestem także w tym roku, liczę na dobry rezultat. Mam nadzieję, że limit pecha już wyczerpałem" - powiedział Kubica.
W tym roku we włoskim zespole Prema Orlen Team obok Kubicy pojedzie także Deletraz i debiutant Włoch Lorenzo Colombo. Zespół będzie miał do dyspozycji samochód Oreca.
Drugim polskim zespołem w Le Mans będzie Inter Europol Competition, który wystawi dwa prototypowe samochody Oreca. W niedzielę dwa prototypy wzięły udział w dwóch czterogodzinnych sesjach testowych. Zespół miał okazję sprawdzić wyniki wcześniejszych prac projektowych i testów w symulatorze.
"Samochód jest stabilny i dobrze zbalansowany. Dobrze, że udało nam się spędzić dużo czasu na torze i dobrze go poznać" - uważa Kuba Śmiechowski.
W tym roku w LMP2 pojedzie także ośmiokrotny rajdowy mistrz świata Francuz Sebastien Ogier, który przyznaje, że jego zespół Richard Mille Racing nie jest faworytem w swojej klasie.
38-letni Ogier po raz pierwszy weźmie udział we francuskim klasyku długodystansowym w ramach pełnej kampanii w FIA World Endurance Championship. W jego teamie są Charles Milesi i Lilou Wadoux.
"Podchodzimy z pokorą do swojej pracy, bo wiemy, że nie jesteśmy pretendentami do zwycięstwa. Naszym celem jest, aby nie pozostać daleko w tyle" - przyznał czołowy rajdowy kierowca świata.
24-godzinny Le Mans to najstarszy wyścig długodystansowy na świecie, którego początki sięgają 1923 roku. Rywalizacja odbywa się na Circuit de la Sarthe, którego pętla wiedzie po torze zamkniętym oraz drogach publicznych. Obecnie liczy sobie ona 13 626 metrów, co czyni ją najdłuższą w całym kalendarzu FIA WEC.
Na kierowców czekają długie proste, słynne zakręty Porsche, Indianapolis, Tertre Rouge czy też Szykana Dunlopa. Choć po modyfikacjach i dodaniu kilku szykan, które spowolniły samochody na prostej Mulsanne, obiekt jest nadal bardzo szybki i niebezpieczny, szczególnie w nocy, gdy o sobie daje znać duże zmęczenie kierowców.
Prowadzący samochody mają na każdej pętli do pokonania 33 zakręty (20 prawych i 13 lewych). W 2021 roku przez 24 godziny przejechano 371 okrążeń, w sumie dało to 5054,5 km.
Prędkość maksymalną - 339 km/h osiągnął Japończyk Kamui Kobayashi (Toyota GR010 Hybrid). Rekord prędkości wynosi 407 km/h, został ustanowiony w 1988 roku przez Rogera Dorchy'ego, który jechał Peugeotem P-88. Najdłuższy dystans pokonano w trakcie wyścigu w 2010 roku - 5410,7 km czyli 397 okrążeń.
W 2021 roku po raz czwarty w rzędu w klasyfikacji generalnej dwie czołowe lokaty wywalczyli kierowcy teamu Toyoty.
Start wyścigu w sobotę o godz. 15.
***