Na Roberta Kubicę czekała taczka i szpadel!

Życie mężczyzny można ponoć uznać za spełnione, jeśli ten wybuduje dom, spłodzi syna i posadzi drzewo.

W pierwszych dwóch kwestiach, zawsze liczyć można na pomoc szwagra, listonosza czy kolegów z pracy. W ostatniej - na przedstawicieli FIA!

Przed rozpoczynającym się 22 marca rajdem Islas Canarias (na trasach którego pojawi się m.in. załoga Kubica-Baran) - w ramach redukcji "szkodliwego wpływu rajdów samochodach na środowisko" - 120 uczestników imprezy uzbrojonych zostało w szpadle, taczki, wiadra i łopaty.

"Wolontariusze, kibice i członkowie zespołów rajdowych - w tym kierowcy i piloci" mieli za zadanie "zadośćuczynić" środowisku naturalnemu - przed rajdem musieli posadzić na wyspie Gran Canaria przeszło 400 drzew.

Reklama

Pomijając fakt, że to właśnie drzewa są największym koszmarem każdego rajdowca, trzeba przyznać, że sam pomysł nie jest zły. Dzięki akcji kibice mieli okazję poznać bliżej swoich sportowych idoli, korzyści dla środowiska naturalnego trudno przecenić.

Warto jednak dodać, że kurczenie się powierzchni lasów na Gran Canaria (i nie tylko) nie jest wcale efektem organizowania tam rajdów czy popularyzacji szeroko pojętej motoryzacji. Faktem jest, że obecnie lasy na Wyspach Kanaryjskich zajmują jedynie około jednego procenta swojego pierwotnego stanu. Za taki stan rzeczy odpowiada jednak nie motoryzacja, a postępująca kolonizacja skutkująca masowymi wycinkami na przestrzeni ostatnich pięciu wieków.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy