Kuchar po raz czwarty w Rajdzie Szwecji
W najbliższy piątek rozpocznie się Rajd Szwecji, druga runda tegorocznej edycji Rajdowych Mistrzostw Świata. Już tradycyjnie, start i metę rajdu usytuowano w Karlstad.
W piątek rozegrany zostanie pierwszy etap rajdu, składający się zaledwie z pięciu odcinków specjalnych, jednak dwa z nich to kolejne przejazdy najdłuższego w rajdzie "oesu" o nazwie Granberget, którego długość wynosi ponad 52,5 kilometra.
Tego dnia kierowcy mają do pokonania ponad 700 kilometrów, w tym blisko 150 kilometrów odcinków specjalnych. Cała trasa liczy w sumie 1982 kilometrów, z których 395 to łączna długość wszystkich 19 zaplanowanych prób sportowych. Najkrótszym, niespełna dwu kilometrowym, odcinkiem specjalnym jest tak zwany sprint rozgrywany na specjalnym torze w Hagfors. Kierowcy wystartują w piątek o godzinie 6:30, a zakończenie zaplanowano na niedzielę na godzinę 16:40. Rajd Szwecji jest jedynym w całym cyklu, rozgrywanym w prawdziwie zimowych warunkach, choć w ostatnich kilku edycjach tego rajdowego klasyka, aura płatała figle organizatorom, a i tym razem synoptycy zapowiadają odwilż. Jednak, mimo że Rajd Szwecji rozgrywany jest na śniegu i lodzie, to należy on do najszybszych w całym cyklu. Wyprzedza go pod tym względem tylko Rajd Finlandii. W tym roku w Szwecji wystartuje ponad 70 kierowców, a będą wśród nich także dwie załogi z Polski. Kierowca Tomasz Kuchar z pilotem Maciejem Wodniakiem pojadą Mitsubishi Lancerem Evo VII z numerem startowym 46, a Michał Sołowow z Maciejem Baranem otrzymali 90 numer startowy i wystartują również Lancerem Evo VII. Obydwie polskie załogi będą rywalizowały w grupie N, jednak tylko Kuchar jest zgłoszony do PWRC, czyli Mistrzostw Świata Samochodów Produkcyjnych. Dla Kuchara będzie to już czwarty start w Rajdzie Szwecji i zapowiada on zaciętą walkę już od pierwszych kilometrów.
Tomasz Kuchar: - Już w połowie minionego roku wiedzieliśmy, że w kolejnym sezonie będziemy musieli zrezygnować ze startów autem WRC i przesiąść się do samochodu grupy N. Ja tak naprawdę nigdy wcześniej nie jeździłem cztero-napędowym autem seryjnym, dlatego intensywne przygotowanie rozpoczęliśmy już w zeszłym roku. Wystartowaliśmy Lancerem w kilku rajdach i chyba przestawiłem się już na jazdę samochodem grupy N. Przerwę w startach wykorzystałem w całości na ćwiczenia wytrzymałościowe, kondycyjne. Poza tym, pojadę w tym rajdzie już po raz czwarty i liczę, że doświadczenia z poprzednich startów bardzo nam pomogą. Tegoroczna trasa jest bardzo zbliżona do tej z 2003 roku, choć nie ma słynnego "oesu" Hagfors. Bardzo żałuję, bo odpowiadała mi specyfika tego odcinka i zawsze osiągałem na nim dobre czasy. Natomiast pogoda jest tym razem podobna do tej z 2000 roku, jest niezbyt dużo śniegu, a temperatura oscyluje koło 0 stopni Celsjusza, dlatego na większej części trasy nie ma tych słynnych śnieżnych band, a jeśli są, to zbyt miękkie i za małe, by można było opierać o nie samochody w poślizgu. Jakby w zamian na trasie są dość głębokie koleiny. Spowoduje to, że stosunkowo duża ilość samochodów zakończy rajd poza drogą. Myślę, że jesteśmy do tego rajdu dobrze przygotowani, jesteśmy skoncentrowani i pełni zapału. Zamierzamy walczyć o jak najwyższą lokatę w grupie N, choć zdajemy sobie sprawę, że będzie to ogromnie trudne. Jeszcze nigdy w historii lista zgłoszeń do Mistrzostw Świata Samochodów Produkcyjnych nie była tak silna. Wystarczy wymienić choćby Alistera McRae, Manfreda Stohla, Jani Paasonena, Toshihiro Araia czy Daniela Sole, żeby uświadomić sobie z kim przyjdzie nam się zmierzyć. Jednak dla mnie rozpoczyna się już trzeci rok startów w Mistrzostwach Świata i chyba zdążyłem się przyzwyczaić do walki z kierowcami tej klasy.