Brawo Kubica! Na pohybel tym, którzy wypisują głupoty

Komentarzy na stronach newsowych czytać nie należy. Ale czasami ręka mimowolnie zadrży, ekran komputera przesunie się w dół i wkroczymy wówczas w zupełnie inny świat.

Obecnie jednym z głównych tematów jest powrót Roberta Kubicy za kółko, co bardzo nie podoba się niektórym kibicom, którzy nie mogą przeżyć tego, że Polak jeździ szybko i jest na dobrej drodze do tego by znów święcić wielkie triumfy. Każde drobne potknięcie skutkuje lawiną wyzwisk i negatywnych emocji. I zawsze zachodzę w głowę skąd się to bierze.

Już po wypadku w Rajdzie di Andorra zaczęło się robić w internecie gorąco. Po co się pchał do rajdówki, po co wychodził z domu, niech siedzi w bolidzie a my co tydzień do niedzielnego kotleta sobie na spokojnie go pooglądamy. Oczywiście było też mnóstwo głosów dopingujących, ale sam fakt, że tak ostra krytyka wobec polskiego kierowcy się pojawiła był dla mnie szokujący.

Reklama

Teraz jest podobnie. "I tak nie wróci do F1, "Zniszczył kolejne auto"...przykłady można by mnożyć. Choć trochę mógłbym to zrozumieć gdyby nie było powodów do radości, ale jest ich mnóstwo! Człowiek, który dwa lata temu otarł się o śmierć, miał wypadek jaki w rajdach zdarza się niezwykle rzadko wrócił i leje innych jak chce. A jeśli ktoś pisze o francuskich czy włoskich kelnerach z którymi rywalizował, to widać po prostu, że na tym sporcie się kompletnie nie zna. Robią to zresztą niektórzy sportowi publicyści, kompromitując się przy tym - rajdy nie są sportem prostym, żeby o nich pisać (tym bardziej komentarzowo) trzeba znać choćby podstawy.

A ci którzy się znają, nie tylko w Polsce, piszą wprost. Przewaga jaką Kubica potrafi sobie wypracować na nowym dla siebie odcinku to coś niebywałego. Ultraszybkie poznawanie nowych aut, pełen profesjonalizm i perfekcja w prowadzeniu. to widać gołym okiem.

Po fatalnym wypadku Kubica na pewno nie stracił dwóch kluczowych w sportach motorowych rzeczy - kompletnego braku strachu i psychicznej blokady oraz niesamowitej szybkości.

Jednego możemy być więc pewni - jeśli nie w Formule 1, to w jakiejkolwiek innej dyscyplinie Polak będzie nas jeszcze cieszył pięknymi zwycięstwami. Na pohybel tym, którzy teraz wypisują głupoty.

Maciej Jermakow (RMF)

Tytuł pochodzi od redakcji

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy