Słynny szeryf z BMW M3 trafił przed sąd. Takiej kary się nie spodziewał
Sąd właśnie wymierzył karę kierowcy BMW, który na autostradzie A1 najpierw jechał "na zderzaku" auta, a później postanowił dać wyraz swojemu niezadowoleniu z sytuacji zaistniałej na drodze. Kara jest wyższa niż domagała się policja.
Do sytuacji, o której już pisaliśmy doszło ponad pół roku temu, w lipcu 2022 roku, na autostradzie A1. Jeden z samochodów wyprzedza auto z przyczepą. Zdaniem podróżującego samochodem, pojazd poruszał się z dopuszczalną prędkością 140 km/h.
Zdarzenie zarejestrował pasażer samochodu, który odwrócił się i nagrywał przez tylną szybę auta. Domyślamy się więc, że cała sytuacja trwała już jakąś chwilę, skoro kierująca zauważyła jadące tuż za nią BMW, a pasażer uznał, że nie jest to zwykłe niezachowanie bezpiecznego dystansu, tylko poganianie i wywieranie presji. Wygląda to tak, jakby kierująca wyprzedzała kolejne pojazdy lewym pasem (choćby widocznego na nagraniu tira), ale nie zjechała na prawo kiedy tylko miała taką możliwość, chociaż miała taki obowiązek.
Na nagraniu widzimy moment kiedy wyprzedza auto z przyczepą i wtedy dopiero zjeżdża na pas prawy. Wtedy kierowca BMW postanowił dać wyraz swojemu niezadowoleniu. W kolejnych minutach nagrania możemy zobaczyć, jak zajeżdża drogę nagrywającym, a następnie zmusza ich do znacznego zmniejszenia prędkości, przyśpiesza i zwalnia, nie dając się wyprzedzić, a kiedy w końcu kierującej samochodem, w którym znajduje się autor nagrania, udaje się go wyprzedzić ten jedzie "na zderzaku" pojazdu.
Nagranie zostało przesłane na policyjną skrzynkę mailową "Stop Agresji Drogowej". Policjanci złożyli do sądu wniosek o ukaranie kierowcy BMW grzywną w wysokości 5 tys. złotych i zatrzymaniem uprawnień na sześć miesięcy. Sąd mógł zarówno przychylić się do wniosku, jak i zwiększyć wymiar kary.