Kończą podróż z zakazami prowadzenia. A mimo to dalej jeżdżą i piją

Historii, w których okazuje się, że zatrzymany przez policję kierowca prowadził mimo aktywnego zakazu, niestety nie brakuje. Co gorsza, wielu takich "bohaterów" ponownie wsiada za kierownicę będąc pod wpływem alkoholu.

Niejednokrotnie pisaliśmy już o kierowcach, którzy wsiadają za kierownicę mimo aktywnego zakazu prowadzenia. Niestety często tacy kierujący są dodatkowo pod wpływem alkoholu. 

Był pod wpływem alkoholu i prowadził. Miał dożywotni zakaz

Takim właśnie przykładem jest historia 37-latka z gminy Radymno, który został zatrzymany przez jarosławską drogówkę. Badanie trzeźwości wykazało, że mężczyzna miał 2,78 promila alkoholu w organizmie. Jak się okazało, nie był to jego jedyny problem. Mężczyzna miał orzeczony dożywotni zakaz prowadzenia. Mało tego, na mocy postanowienia jarosławskiej prokuratury, był on poszukiwany w związku z przedstawionymi zarzutami prowadzenia auta pod wpływem alkoholu w warunkach recydywy. Kierowca trafił do aresztu, a jego auto - na strzeżony parking. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Odpowie za nie przed sądem.  

Reklama

Nietrzeźwa 20-latka z zakazem zatrzymana dwa razy w ciągu kilku dni

Do podobnej sytuacji doszło również w Kętach. Oświęcimska drogówka zauważyła tam jadącą zygzakiem Alfę Romeo. Jak się okazało, auto prowadziła 20-latka będąca pod wpływem alkoholu. Miała 1,5 promila. Nie był to jednak koniec jej problemów, ponieważ wyszło na jaw, że wsiadła za kierownicę mimo orzeczonego zakazu prowadzenia.

Najprawdopodobniej kobiecie było zupełnie obce powiedzenie mówiące, że człowiek uczy się na własnych błędach. Zaledwie dwa dni później, znowu w Kętach, funkcjonariusze ponownie ujrzeli 20-latkę za kierownicą Alfy Romeo. Po raz kolejny zatrzymali kobietę i sprawdzili jej stan trzeźwości. Tym razem miała 1,3 promila alkoholu. Swoją podróż zakończyła na komisariacie.

Zakaz prowadzenia miał pomagać, ale nie działa

Te przypadki oraz wiele innych opisywanych już przez nas historii, obnażają pewien problem w polskim prawie, którym to jest zakaz prowadzenia. Z założenia miała to być kara, która pozwoli na wyeliminowanie z dróg niebezpiecznych kierowców. Dotyczy to również kierujących pod wpływem alkoholu. Przykładowo, za jazdę po użyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila) kierowca może zostać ukarany zakazem prowadzenia na okres od 6 miesięcy do 3 lat. Jeśli jednak poziom alkoholu w jego organizmie jest wyższy niż 0,5 promila, może otrzymać zakaz na okres od roku do 10 lat.

W praktyce możemy jednak zobaczyć, że wciąż spotyka takich kierujących, którzy wsiadają za kierownicę, mimo że mają już dwa, trzy, cztery, czy więcej aktywnych zakazów, a nawet, jak w przypadku opisanego wyżej 37-latka, zakazy dożywotnie. Mało tego, nie dość, że prowadzą, choć nie robią tego zgodnie z prawem, to jeszcze robią to pod wpływem alkoholu. I kompletnie nie przeszkadza im to, że już zostali ukarani. Jak pokazuje przykład 20-latki, po krótkim czasie znowu można spotkać ich na drogach i znowu nietrzeźwych.

Oczywiście jest swego rodzaju zabezpieczenie mające chronić przed tego typu sytuacjami. Art. 244 Kodeksu karnego stanowi, że niestosowanie się do orzeczonego przez sąd zakazu prowadzenia wiąże się z karą więzienia na okres od trzech miesięcy do pięciu lat. W związku z tym każdy kierowca, który wsiada za kierownicę mimo aktywnego zakazu, powinien mieć świadomość, że następne spotkanie z policją skończy się dla niego więzieniem. Niestety, po raz kolejny trzeba stwierdzić, że teoria swoje, a praktyka swoje. W takich sytuacjach kierowcy są karani kolejnymi zakazami prowadzenia. Koniec końców zamiast trafić do więzienia, ponownie można ich spotkać za kierownicą, prowadzących dodatkowo z promilami w organizmie. Śmiało można więc stwierdzić, że przepis, który miał zwiększać bezpieczeństwo na drogach, właściwie jest martwy. Czego przykładem mogą być dwa opisane wyżej przypadki. 

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zakaz prowadzenia pojazdów | pijany kierowca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama