24 sekundy drogowego chaosu. Na tym filmie wszystko jest nie tak

Aż 1/3 wszystkich ofiar wypadków drogowych od lat stanowią w Polsce tzw. niechronieni uczestnicy ruchu drogowego - piesi i rowerzyści. Chociaż z prawnego punktu widzenia, za zdecydowaną większość wypadków z ich udziałem odpowiadają kierowcy, na dramatyczne statystyki ogromny wpływ ma również stan infrastruktury drogowej oraz niska świadomość zagrożeń ze strony pozostałych uczestników ruchu u samych pieszych.

Wszystkie te problemy doskonale obrazuje film, jaki pojawił się niedawno w internecie. Trudno o lepszy obraz polskiej drogowej rzeczywistości niż ten materiał. W trwającym zaledwie 24 sekundy filmiku zawarte są wszystkie główne problemy naszych dróg:

  • opłakana infrastruktura,
  • nieuwaga kierowcy,
  • skrajna lekkomyślność pieszego.

Gotowi na seans? Zapraszamy.

24 sekundy chaosu - tutaj wszystko jest nie tak

Początkowy fragment zdradza, że mamy do czynienia z obszarem zabudowanym, na którym ruch kołowy odbywa się po remontowanym fragmencie jezdni. Zwróćmy uwagę, że w zaledwie kilka sekund na wąskiej, rozkopanej, przebiegającej wśród gęstych zabudowań drodze zobaczymy aż cztery ciężarówki. Rodzi się więc pytanie - dlaczego są tutaj, zamiast poruszać się obwodnicą? Obawiam się, że znam odpowiedź.

Reklama

Przejście dla pieszych, którego nie ma?

Tytuł filmu nie pozostawia złudzeń - "O włos od tragedii na przejściu dla pieszych". Ale czy rzeczywiście mamy do czynienia z przejściem? O jego obecności informuje wprawdzie znak pionowy D-6, ale wszystko wskazuje na to, że zapominano wymalować w tym miejscu klasycznej "zebry".

Tymczasem w dokumencie zatytułowanym "wytyczne projektowania infrastruktury dla pieszych - wzorce i standardy rekomendowane przez ministra ds. transportu" czytamy, że: "Na przejściach dla pieszych wykonuje się łącznie spójne oznakowanie poziome i pionowe, zgodnie z rozporządzeniem".

Czyżby więc przejście oznakowane było w sposób nieprawidłowy, który wprowadza użytkowników ruchu w błąd? W Polsce? Niemożliwe. 

Piesza próba samobójcza? Nie widzisz kierowcy, nie wchodzisz na jezdnię

Osobnego komentarza wymaga też zachowanie pieszej, które określić wręcz można mianem nieudanej próby samobójczej. Temat tzw. martwych stref w kabinach ciężarówek poruszany jest na każdym kursie prawa jazdy kategorii C. Nie przez przypadek w od 1 stycznia 2021 roku, każda ciężarówka poruszająca się po francuskich drogach musi być wyposażona w naklejki "angles morts" ostrzegające o śmiertelnym zagrożeniu wynikającym z tzw. martwych stref. 

Niestety w Polsce wielu uczestników ruchu, zwłaszcza tych niechronionych, zdaje się nie mieć zielonego pojęcia o tym zjawisku. Świadczy to niestety o dramatycznie niskim poziomie edukacji z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego. 

Takie wypadki to - niestety - standard. Złota zasada - widzisz - jesteś widziany

Dyskusja dotycząca martwych stref w kabinach ciężarówek przetoczyła się przez serwisy motoryzacyjne przy okazji zwiększenia praw przysługującym pieszym i rozszerzenia pierwszeństwa przed ruchem kołowym na pieszego "wkraczającego" na przejście.

Niestety, po zmianie przepisów dyskusja ucichła, a koszmarne wypadki z udziałem ciężarówek na przejściach dla pieszych - wciąż się zdarzają. Korzystając z okazji przypominamy więc kampanię społeczną skierowaną do najmłodszych uczestników ruchu drogowego ze Skandynawii, gdzie eksperci - zamiast dzielić użytkowników dróg i przerzucać odpowiedzialność za zdarzenia z jednej tabelki do drugiej, jak mamy to w zwyczaju w Polsce, stawiają na współpracę i edukację.

Jedną z podstawowych zasad wpajanych tam już dzieciom w wieku przedszkolnym zawrzeć można w słowach "widzisz - jesteś widziany".

W skrócie chodzi o to, by - zwłaszcza z perspektywy pieszego czy rowerzysty - wszelkie drogowe decyzje podejmować wyłącznie jeśli wcześniej nawiązaliśmy kontakt wzrokowy z kierowcą.

W przypadku ciężarówki i pieszego sprawa jest prosta - jeśli widzisz kierowcę w kabinie, kierowca również ma szansę cię dostrzec. Ale jeśli ty kierowcy nie widzisz, to on również nie ma szans ciebie dostrzec. I dokładnie tak było w sytuacji zarejestrowanej na filmie.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy