"Z kratką bez kratki". Kiedy to będzie normalny kraj?
Tak czy owak znowu Nowak... W ten sposób, trawestując znane powiedzenie, można by najkrócej skomentować powrót osławionej kratki w samochodach.
Przez pewien czas wydawało się, że jeden z największych absurdów polskiej motoryzacji to już przeszłość i z naszych dróg na dobre znikną przerobione na "ciężarówki" luksusowe modele Audi, BMW czy Volvo. Gdzie tam. Okazuje się, że kratka, podobnie jak niegdyś idee Lenina, jest wiecznie żywa...
Jej obecny triumfalny powrót wynika z zamieszania w przepisach. W większości państw Europy przedsiębiorca, kupując samochód osobowy, może odliczyć cały zawarty w jego cenie podatek VAT. Tak samo jak czyni to przy zakupie telefonu komórkowego czy drukarki komputerowej.
W Polsce, gdzie miliony mieszkańców prowadzą lub przynajmniej mają zarejestrowaną działalność gospodarczą, często jednoosobową, kolejne rządy uznawały, że taka zasada oznaczałaby zbyt poważny uszczerbek w dochodach budżetowych. Dlatego starały się, skutecznie, o zgodę na odstępstwo od unijnych regulacji prawnych i stosowanie własnych, odmiennych, mniej korzystnych dla podatników. W przypadku samochodów osobowych możliwość pełnego odliczenia VAT-u mieli jedynie ci przedsiębiorcy, których pojazdy zostały przystosowane do przewozu towarów. A najbardziej widocznym znakiem owego przystosowania była wspomniana kratka, czyli trwała przegroda oddzielająca przestrzeń bagażową od pasażerskiej.
W ostatnim czasie sytuacja się zmieniła. Wymóg montowania kratek zniknął, zamiast tego wprowadzono inne ograniczenie: ktoś, kto kupował auto osobowe "na firmę" mógł odliczyć 60 proc. podatku VAT, nie więcej jednak niż 6000 zł. Przepis ten, podobnie jak poprzedni niezgodny z prawem unijnym i w związku z tym wymagający specjalnej zgody Brukseli, wygasł z końcem 2013 r. Rząd nie zamierza oczywiście rezygnować z drenowania kieszeni zmotoryzowanych przedsiębiorców i wykombinował nowe regulacje. Ponieważ jednak nie zdążył z ich zatwierdzeniem przez władze UE i wprowadzeniem w życie, więc przeżywamy powtórkę z historii. Jak długo ona potrwa? Tego na razie nie wie chyba nikt.
Powrót kratki pozwala licznej grupie nabywców aut zaoszczędzić sporo pieniędzy, ku ich zrozumiałemu zadowoleniu. Daje też nadzieję na choćby chwilowy wzrost sprzedaży samochodów, co z pewnością cieszy importerów i dilerów. Radość jest tym większa, że teraz kratka może mieć charakter wirtualny. Jej obecność nie jest warunkiem koniecznym przyznania pojazdowi homologacji ciężarowej.
"Z kratką bez kratki" będą oferowane m.in. takie modele, jak Audi A6 Allroad, Infiniti QX70, Skoda Yeti czy Volkswagen Tiguan. Inni producenci, np. Volvo i Toyota, zdecydowali się jednak na rozwiązanie klasyczne, czyli instalowanie kratki w dotychczasowym kształcie. Chcą w ten sposób uchronić swoich klientów przed sporami z urzędnikami, którzy mogą zgłaszać wątpliwości, czy "osobowe ciężarówki" zostały wyposażone w odpowiedni system mocowania i zabezpieczania ładunku.
Już teraz zresztą widać, że również docelowe przepisy nie będą jednoznaczne. Przewidują one bowiem, że prawo do odliczenia 100 proc. VAT-u przy zakupie samochodu uzyskają jedynie ci przedsiębiorcy, którzy potrafią udowodnić fiskusowi, iż ich pojazdy będą wykorzystywane wyłącznie w firmie. Są tymczasem zawody, w których bardzo trudno oddzielić sferę prywatną od biznesowej. Wyobraźmy sobie adwokata, który jadąc po dziecko do przedszkola obmyśla taktykę obrony swojego klienta. Albo samozatrudnionego artystę kabaretowego, którego w każdej chwili, nawet w drodze na narty, może olśnić pomysł na nowy skecz.
Co wtedy? I sytuacja odwrotna: przedsiębiorca jadący do klienta snuje jak najbardziej prywatne plany urlopowe. Czy powinien ten fakt odnotować w zeznaniu podatkowym?
Kpiny kpinami, a my zastanawiamy się, czy doczekamy czasów, gdy zmotoryzowany Polak będzie mógł funkcjonować bez żadnych łamańców podatkowych. Dopiero wtedy uwierzymy, że żyjemy w całkowicie normalnym kraju...
PRZEGLĄD ROKU 2013, CZYLI OD A, JAK "ANGLIKI", DO Ż, JAK "ŻABY".