Wypadek Schumachera. To brzmi tak nierealnie

Michael Schumacher, legendarny kierowca Formuły 1, który przez wiele lat ryzykował życiem na torach wyścigowych całego świata, uległ wypadkowi podczas jazdy na nartach i w stanie krytycznym trafił do kliniki w Grenoble.

Brzmi to nierealnie, zupełnie jak informacja o śmierci wybitnego profesora medycyny zmarłego na banalną grypę. Oczywiście kraksa na stoku we francuskiej miejscowości Meribel nie była tak do końca banalna, bo podobno Schumacher szusował poza oznakowanymi trasami, lecz przecież w tej części Alp tak samo postępują tysiące innych, zdecydowanie mniej wprawnych narciarzy. Trudno też sobie wyobrazić, by siedmiokrotny mistrz F1 po zakończeniu kariery całkowicie zrezygnował z adrenaliny i korzystał z narciarskich oślich łączek. Tak czy inaczej, zdarzenie, które wstrząsnęło nie tylko światem sportów motorowych, stanowi jaskrawy przykład ironii losu...

Michael Schumacher, syn murarza i bufetowej, jak wielu innych sławnych kierowców zaczynał swoją przygodę z samochodami od gokartów. W wieku 4 lat został najmłodszym członkiem klubu w Kerpen-Horrem. Jako sześciolatek wygrał pierwsze zawody. Miał 12 lat, gdy uzyskał licencję kartingową. W Luksemburgu, bowiem u siebie, ze względu na obowiązujące w Niemczech przepisy, musiałby czekać na ten dokument jeszcze dwa lata. W 1984 r., w wieku 15 lat, zdobył kartingowe mistrzostwo Niemiec juniorów, a w 1987 r. - mistrzostwo Europy. Potem ścigał się w różnych cyklach wyścigowych, by w 1991 r. zadebiutować w Formule 1, jako kierowca zespołu Jordan-Honda w Grand Prix Belgii. Po jednym wyścigu przeniósł się do stajni Benettona. Sezon 1991 zakończył z czterema punktami. W kolejnym po raz pierwszy stanął na podium - podczas Grand Prix Meksyku. Później wygrał Grand Prix Belgii i w końcowej klasyfikacji zajął trzecie miejsce. W 1992 r. był czwarty. W 1994 r. zdobył swój pierwszy tytuł mistrzowski, wygrywając sześć z pierwszych siedmiu wyścigów F1. W 1995 r. znów był najlepszy...

Przed sezonem 1996 przeniósł się do zespołu Ferrari, jednak na kolejny tytuł musiał czekać do roku 2000. Przełom wieków oznaczał dla niemieckiego kierowcy początek pasma sukcesów: 2001, 2002, 2003 i 2004. W tym ostatnim sezonie Michael Schumacher wygrał aż 12 z pierwszych 13 wyścigów, całkowicie dominując stawkę rywali. Niestety, po wielkim triumfie przyszło równie wielkie załamanie formy. W 2005 r. po serii niepowodzeń zajął w końcowej klasyfikacji dopiero trzecie miejsce, mając na koncie ponad dwa razy mniej punktów niż mistrz świata, Fernando Alonso. Ogłosił wtedy, że kończy karierę. Nie zerwał jednak ze światem Formuły 1. Testował elektronikę i opony, próbował również swych sił w wyścigach motocyklowych.

W 2010 r., w wieku 41 lat, niespodziewanie wrócił na tory Formuły 1, podpisując lukratywny trzyletni kontrakt z zespołem Mercedesa. Ale to już nie był ten dawny, wielki Schummi. W całym okresie startów tylko raz zdołał stanąć na podium. Po ostatnim wyścigu sezonu 2012 - Grand Prix Brazylii - ostatecznie wycofał się z Formuły 1.

7 tytułów mistrzowskich, 91 zwycięstw w Grand Prix, 155 miejsc na podium, najwięcej zwycięstw w sezonie (13 w 2004 r.), 68 wywalczonych pole position, 1566 punktów zdobytych w F1, przydomek Króla Deszczu... Michael Schumacher stał się prawdziwą legendą, posiadaczem licznych rekordów z kategorii "naj, naj, naj...". Przyczynił się do spopularyzowania Formuły 1 w Niemczech. Uznawany jest za jednego z najbogatszych ludzi sportu. Wartość jego majątku szacuje się na około 800 mln dolarów.

Michael Schumacher słynie także z hojności. Wspiera pokaźnymi kwotami różnego rodzaju cele społeczne i działania charytatywne. Mieszka z żoną i dwójką dzieci w Szwajcarii, nad Jeziorem Genewskim. Ma także posiadłości w USA i Francji. Pasjonuje się lotnictwem, piłką nożną i końmi.

Teraz, po fatalnym uderzeniu prawą stroną głowy o skałę, walczy o życie w szpitalu. Przeszedł trepanację czaszki, znajduje się w śpiączce. Lekarze, zarówno ci z kliniki w Grenoble, jak i sławy neurochirurgii ściągnięte z Paryża, unikają wypowiedzi na temat rokowań co do stanu zdrowia słynnego kierowcy, nie ukrywając jednak swojego głębokiego niepokoju.

W sierpniu 2001 r. słynny austriacki narciarz Hermann Maier wracając motocyklem z treningu zderzył się z samochodem. Ledwo przeżył, groziła mu amputacja nogi tymczasem wrócił do sportu i znów zadziwiał świat spektakularnymi zwycięstwami w biegu zjazdowym. Teraz mamy do czynienia z sytuacją niejako odwrotną: to wybitny przedstawiciel sportów motorowych uległ wypadkowi na nartach. Miejmy nadzieję, że podobnie jak w przypadku Maiera również i ta historia zakończy się szczęśliwie.

Michaelowi Schumacherowi, który 3 stycznia ukończy 45 lat, życzymy powrotu do pełni zdrowia...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek Schumachera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy