Wspomnienie o Ryszardzie Welterze. Praca w motoryzacji, była sensem Jego życia
W ubiegłym tygodniu odszedł od nas Ryszard Welter.
Grudzień 1991. Prezentacja samochodu Cinquecento mieszkańcom Warszawy. Na fotografii od lewej: Lech Piechula - dyrektor inwestycyjny FSM, Ryszard Welter - dyrektor generalny FSM, Paweł Kosmala - dyrektor ds. współpracy z zagranicą oraz dyrektor sprzedaży i marketingu
Pożegnaliśmy Go w Kościele Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej, a później na pobliskim cmentarzu, gdzie, w grobie rodzinnym, złożone zostały Jego prochy.
Kim był Ryszard Welter? Urodził się w 1932 roku. Ukończył Politechnikę Śląską w Gliwicach ze specjalizacją inżyniera budowy silników spalinowych. Swoją drogę zawodową rozpoczął w 1956 roku pracą w Bielskiej Fabryce Armatur, gdzie pracował na stanowisku konstruktora, później zastępcy głównego konstruktora. W 1961 roku trafił do Wytwórni Sprzętu Mechanicznego, która w 1972 roku została przekształcona w Fabrykę Samochodów Małolitrażowych FSM.
Zaczynał od stanowiska kierownika wydziału montażu, by poprzez stanowiska szefa produkcji i zastępcy dyrektora ds. produkcji, objąć stanowisko zastępcy dyrektora naczelnego ds. technicznych.
W latach 1977 - 1979 Welter pracował jako dyrektor techniczny i pierwszy zastępca dyrektora generalnego Zrzeszenia Producentów Maszyn Rolniczych "Ursus" pod Warszawą. W 1982 roku powrócił do FSM i objął stanowisko dyrektora naczelnego fabryki. Funkcję tę pełni do 1991 roku, tj. do momentu przejęcia FSM przez włoski koncern Fiata.
Bielsko-Biała, 1989. Podpisanie umowy joint venture z włoską firmą Industrie Maurizio Peruzzo - Ovatex Spa. specjalizującej się w produkcji włókien stosowanych do wyciszania wnętrz samochodów. Nowopowstała spółka - Polovat sp. z o.o. zlokalizowana została w Świdnicy. Na fotografii umowę podpisują: Maurizio Peruzzo i Ryszard Welter
Ostatnie lata swojej aktywności zawodowej spędził w biurze Fiata w Warszawie. Tyle, jeśli chodzi o notkę biograficzną, do której można byłoby dodać: wielokrotnie nagradzany i dekorowany różnymi państwowymi i resortowymi odznaczeniami. Ponadto znakomity sportowiec, były Mistrz Polski w Rajdach Motocyklowych.
Zacząłem wspomnienie o Ryszardzie Welterze przedstawiając Jego drogę zawodową, gdyż w moim odczuciu, praca, a przede wszystkim praca w motoryzacji, była sensem Jego życia. Poświęcał dla niej wszystko, z życiem prywatnym włącznie.
Poznałem Go we wrześniu 1984 roku, kiedy to zaproponował mi pracę w charakterze dyrektora Biura Handlu Zagranicznego. W przepastnym jak na tamte czasy gabinecie, z olbrzymim gobelinem orła na ścianie, zaproponował lampkę koniaku, przedstawił swoje oczekiwania i warunki wynagrodzenia. Były to czasy centralnego zarządzania wymianą zagraniczną, uprawnienia do tego typu działalności posiadały jedynie wyspecjalizowane centrale handlu zagranicznego.
Ryszard Welter należał do prekursorów łamania tego monopolu i wykorzystując pewne odstępstwa od reguły, postanowił, aby zakupy importowe na potrzeby produkcyjne FSM oraz eksport samochodów i części zamiennych produkowanych w fabryce, prowadzić samodzielnie.
Nie była to łatwa decyzja, należało posiąść wiedzę na temat rozliczeń walutowych, zagadnień prawnych, pozyskać kadrę umiejącą posługiwać się językami obcymi. Ryszard Welter się nie bał. Cel osiągnął, a tym samym uniezależnił fabrykę od warszawskich central, samodzielnie zarządzał środkami dewizowymi, a ponadto stworzył możliwości służbowych wyjazdów zagranicznych dla kadry FSM, co w tamtych czasach było wartością bezcenną.
Kiedy Go poznałem kierował największą (po hucie im. Lenina) organizacją gospodarczą w Polsce, zatrudniającą 30 tysięcy pracowników. Fabryka składała się z osiemnastu oddzielnych zakładów, począwszy od Zakładu nr 1 w Bielsku Białej, gdzie produkowano silniki do samochodów Fiat 126 oraz montowano część produkowanych aut, Zakładu nr 2 w Tychach, gdzie zlokalizowana była nowoczesna linia montażowa, ale także kuźni i odlewni w Ustroniu i Skoczowie, zakładów w Częstochowie (linki i cięgła), Twardogórze (hamulce), Czechowicach-Dziedzicach (przekładnie kierownicze i... rowery) oraz kilkunastu innych jednostek organizacyjnych.
Bielsko-Biała, negocjacje z niemieckim koncernem Mannesmann. Na fotografii od lewej: Paweł Kosmala - dyrektor ds. współpracy z zagranicą, Ryszard Welter - dyrektor generalny FSM, Stanisław Droździk - dyrektor ekonomiczny
Tak, FSM produkowała nie tylko samochody, także rowery, kosy dla rolnictwa, obrabiarki, a także różnego rodzaju odlewy żeliwne i aluminiowe na potrzeby innych branż. Wszystkie produkty były eksportowane do wielu krajów Europy i świata.
Fabryka posiadała także kilka przedstawicielstw handlowych za granicą, m.in. w: Turynie, Belgradzie, Hawanie, Pekinie czy w Budapeszcie. Była to potężna struktura organizacyjna, na czele której stał Ryszard Welter.
Pamiętam Go jako człowieka bezkompromisowego, nietolerującego żadnych słabości u podwładnych, ale też nie pozwalających sobie na żadne swoje słabości. Wciąż pamiętam, jak byłem wstrząśnięty, kiedy rozpoczął cykliczną naradę słowami: "Dzisiaj umarła moja matka. Wybaczcie, jest mi ciężko, ale mamy do omówienia kilka bardzo ważnych spraw. Nie mogę odwołać naszej narady".
Innym razem, gdzieś około południa, otrzymaliśmy informację, że na godzinę 16-tą Welter zwołuje naradę, której tematem miało być rozliczenie stanu przygotowań do produkcji Fiata 126 BIS. Rano wezwany został na rozmowę do ministra, po spotkaniu zadzwonił w sprawie narady. Przybył do fabryki punktualnie. Rozliczał każdego z uczestników z osobna. Był upał, byliśmy zmęczeni, znużeni. Nagle zdegustowany huknął: "Dość mam tej paplaniny i waszego zmęczenia. Rano pojechałem do Warszawy, potem byłem w Lublinie, przejechałem więc ponad 1000 kilometrów, sam prowadziłem samochód, a wy narzekacie na zmęczenie?"
Takich i podobnych przykładów, także wielorakich anegdot, mógłbym przytoczyć wiele. Przez kilka lat należałem do grona Jego najbliższych współpracowników. Byłem Jego zastępcą ds. współpracy z zagranicą, później także do spraw marketingu i sprzedaży. Wielokrotnie wspólnie jeździliśmy w delegacje zagraniczne, czy na spotkania w różnych ministerstwach w Warszawie. Były okazje, aby poznać się bliżej. Czasem zapraszał mnie na popołudniowy wymarsz w Beskidy, czasem był gościem w moim domu, czasem ja odwiedzałem Go w Jego służbowym, skromnym, mieszkaniu w Bielsku-Białej.
Byliśmy kompletnie różni - pod względem wykształcenia i zainteresowań, sposobu bycia i charakteru, ale od pierwszego spotkania z Ryszardem Welterem nie potrafiłem wyzwolić się z podziwu i szacunku jakim Go darzyłem.
Pogrzeb był bardzo skromny, bez przemówień, służbowych nekrologów. Gdyby zmarł w trakcie pełnienia obowiązków, byłyby sztandary, orkiestra i delegacja rządowa. Smutne. Smutne, gdyż odszedł człowiek wybitny. Jedna z najważniejszych postaci polskiej motoryzacji, współtwórca tej motoryzacji. Wieloletni szef fabryki, której produkty zmotoryzowały kraj. Szef fabryki, która nigdy nie straciła praw do produkcji licencyjnej i praw do używania znaków Fiata. Szef fabryki, która przez wiele lat dostarczała samochody bezpośrednio do sieci sprzedaży Fiata. Autor najważniejszych kierunków rozwoju fabryki. W końcu człowiek, który wprowadził Fiata do FSM.
Byłem od Ryszarda Weltera młodszy o 19 lat. Byliśmy po imieniu. Nigdy jednak nie pozwoliłem sobie na taką formę. Podczas narad mówiłem do niego Panie Dyrektorze, poza służbowymi spotkaniami zwracałem się per Szefie. Jestem dumny, że należałem do Jego najbliższych współpracowników i czuję się zaszczycony, że obdarzył mnie swoją przyjaźnią.
Żegnaj Szefie.
Paweł Kosmala