Uwaga! Zbliża się "sezon śmierci" na drogach!
Policja opublikowała w końcu pełny raport dotyczący stanu bezpieczeństwa na polskich drogach w roku 2012. Jakie wnioski płyną z lektury liczącego 79 stron dokumentu?
Co najważniejsze, w zeszłym roku doszło do mniejszej liczby wypadków niż dwa lata temu. Policjanci odnotowali 37 049 tego typu zdarzeń, w których śmierć poniosło 3 571 osób. To odpowiednio o 7,5 proc. wypadków i o 8 proc. ofiar mniej niż w roku 2011. Czy jednak rzeczywiście możemy mieć powody do radości?
Wbrew pozorom - i trzeba to podkreślić z całą stanowczością - za wiele wypadków, w rzeczywistości, nie odpowiadają wcale kierowcy.
Najbezpieczniejszymi drogami w Polsce pozostają - nieliczne, niestety - autostrady, po których jeździmy z prędkością 140 km/h. W zeszłym roku doszło na nich do 247 wypadków, w których śmierć poniosły 44 osoby. Co ciekawe, w wyniku "niedostosowania prędkości do warunków" zginęło na autostradzie... 8 osób. Tragiczniejsze w skutkach okazało się być zmęczenie - w wypadkach spowodowanych zaśnięciem za kierownicą zginęło na autostradach 10 osób.
Podobna statystyka dotyczy - również szybkich - dróg ekspresowych. Na odcinkach o takim standardzie zginęło w zeszłym roku jedynie 36 osób z ogólnej liczby 3 571 ofiar!
Teorie o tym, że nie prędkość jest w Polsce główną przyczyną wypadków potwierdzają też statystyki dotyczące najliczniejszych w naszym kraju dróg jedno jezdniowych, dwukierunkowych. Najliczniejszą przyczyną wypadku nie jest bowiem nadmierna prędkość a... nie udzielenie pierwszeństwa przejazdu, które wynika najczęściej z nie intuicyjnego oznakowania czy zastosowanych błędnych rozwiązań inżynieryjnych.
Nie jest też prawdą, że Polacy masowo giną w wyniku tego, że poruszają się starymi, zdezelowanymi samochodami używanymi importowanymi z zachodu.
Z policyjnego raportu wynika, że w zeszłym roku z powodu "niesprawności technicznej pojazdu" doszło w Polsce jedynie do 55 pojazdów, w których śmierć poniosło sześć osób. Biorąc pod uwagę, że w naszym kraju zarejestrowanych jest dziś niemal 18,5 mln samochodów osobowych i prawie 3 mln ciężarówek statystyka wydaje się wręcz śmiesznie mała.
Wypada też dodać, że to właśnie owy złom, w dużej mierze, odpowiada za to, że liczba ofiar śmiertelnych systematycznie maleje. To prawda - Niemiec jadący nowym BMW serii 5 ma zdecydowanie większe szanse przeżycia wypadku, niż Polak kierujący Golfem IV. Pamiętajmy jednak, że owe stare Golfy i Passaty wyparły z naszych dróg Maluchy, Fiaty 125p czy Polonezy - które nie tylko nie miały chociażby poduszek powietrznych, ale były też na wskroś skorodowane...
Nie oznacza to jednak, że wciskanie prawej nogi do oporu nie przekłada się w żaden sposób na statystyki wypadków. Przekraczanie dozwolonej prędkości, w zestawieniu z koszmarnymi drogami i nieodpowiedzialnym zachowaniem pieszych, zbiera śmiertelne żniwo.
Sezon śmierci na naszych drogach rozpoczyna maj - miesiąc, w którym na dobre zapominamy o drapaczkach do szyb i oponach zimowych. Warto wiedzieć, że w kwietniu minionego roku doszło w Polsce do 2 702 wypadków. Dla porównania - w maju było ich już 3 341! Najniebezpieczniejszym miesiącem jest jednak październik, kiedy wielu kierowców wciąż prowadzi swój pojazd w "trybie letnim". Opady deszczu i pierwsze przymrozki zbierają na polskich drogach śmiertelne żniwo - w październiku 2012 roku doszło aż do 3 733 wypadków, w których śmierć poniosło 379 osób (10 proc. ogółu ofiar).
Twierdzenie o niedoskonałości polskich dróg zdaje się również potwierdzać statystyka dotycząca ofiar. Aż 1/3 osób (dokładnie 32,3 proc.) ponoszących śmierć w wyniku wypadku drogowego stanowią piesi! W zeszłym roku zginęło ich w Polsce 1 152 a 9 548 trafiło do szpitala z obrażeniami. Co ważne, sprawcami aż 10 proc. wszystkich wypadków są właśnie niezmotoryzowani użytkownicy dróg.
Taki stan rzeczy łatwo wytłumaczyć. Piesi nie przechodzą przecież żadnych szkoleń z zakresu bezpieczeństwa drogowego, często brakuje im również zdrowego rozsądku (jedynie nieliczni zakładają po zmroku kamizelki odblaskowe). Można również postawić śmiałą tezę, że - zamiast dozbrajania drogówki i ITD w radary - zmniejszenie liczby ofiar śmiertelnych o 1/3 przyniosłyby inwestycje chociażby w... chodniki. Wówczas piesi nie musieliby przecież korzystać z poboczy wąskich i dziurawych dróg!