Uciekli z samochodu...

Dwie osoby uratowały się, uciekając z samochodu, na który najechał w środę po południu pociąg na strzeżonym przejeździe kolejowym w Gdańsku. Policja wyjaśnia, dlaczego dróżnik nie zamknął torowiska.

Dwie osoby uratowały się, uciekając z samochodu, na który najechał w środę po południu pociąg na  strzeżonym przejeździe kolejowym w Gdańsku. Policja wyjaśnia, dlaczego dróżnik nie zamknął torowiska.

Rzeczniczka gdańskiej policji Marta Grzegorowska poinformowała PAP, że do zdarzenia doszło około godz. 17 na przejeździe w Gdańsku-Lipcach.

Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że samochód, którym jechało małżeństwo, przy podniesionym szlabanie wjechał przednimi kołami na torowisko.

Zbliżający się pociąg relacji Grudziądz-Gdynia zauważyła dróżniczka, która ostrzegła "Dróżniczka twierdzi, że nie zamknęła rogatek, bo nie dostała informacji o zbliżającym się pociągu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nie powiadomił jej o tym dyżurny PKP ze stacji w Pruszczu Gdańskim. Ostatecznie ustalimy to podczas prowadzonego postępowania" - powiedziała Grzegorowska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: policja | pociąg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama