Tragiczny finał kłótni kierowców
W niedzielny wieczór na bardzo ruchliwym zazwyczaj skrzyżowaniu ul. Powstańców Śląskich i ul. Hallera we Wrocławiu zatrzymały się trzy samochody: volkswagen transporter, skoda i mercedes.
Kierowca skody wysiadł z auta i zaczął kłócić się z szoferem vw. W pewnej chwili podszedł do niego kierowca mercedesa i... dźgnął w klatkę piersiową ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem. Zaatakowany mężczyzna zmarł w szpitalu.
Nie znamy wszystkich okoliczności opisanego wyżej wydarzenia. Stara się je dopiero wyjaśnić policja. Nie wiemy choćby, czy tragiczny incydent we Wrocławiu miał jakikolwiek związek z ruchem drogowym, czy jego uczestnicy wcześniej się nie znali itp. Pozostaje jednak faktem, że choć cieszymy się z zauważalnych przejawów wzrostu kultury na jezdni, to pokłady agresji wśród zmotoryzowanych są wciąż ogromne.
To prawda, coraz powszechniejsze są miłe, skądinąd oczywiste gesty, jak przepuszczanie pieszych na przejściu, umożliwienie zmiany pasa czy włączenia się do ruchu z ulicy podporządkowanej. Niestety, równie często spotykamy się z zajeżdżaniem drogi, wymuszaniem pierwszeństwa, ordynarnym cwaniactwem, obraźliwym szyderstwem. Zbadanie źródeł tego zjawiska to zadanie dla socjologów i psychologów, ale kilka przyczyn chamstwa można wskazać i bez naukowej podbudowy.
Od dawna wiadomo na przykład, że zachowania ludzi wynikają z sytuacji, w której się znajdują. Ktoś znosi stres lepiej, ktoś gorzej. Ktoś potrafi opanować emocje, ktoś inny pokaże środkowy palec lub, co gorsze, sięgnie po broń. W przeszłości na zatłoczonych autostradach Kalifornii niejednokrotnie dochodziło do strzelanin, których sprawcami i ofiarami byli kierowcy, godzinami tkwiący w korku.
W Polsce na szczęście drogowe sprzeczki rzadko miewają aż tak tragiczny finał, być może z powodu ograniczonego dostępu do broni palnej, ale w gęstym, często źle zorganizowanym ruchu, na kolizyjnych skrzyżowaniach, bywa naprawdę nerwowo.
Drogowa agresja wynika także z ogólnego popsucia obyczajów. Ktoś, kto jest chamem na co dzień, pozostanie chamem również za kółkiem, zwłaszcza, że większość Polaków uważa się za niespełnionych kandydatów do Formuły 1, uprawnionych do pouczania pozostałych kierowców.
Skłonność do nagannych zachowań to w końcu też cecha osobnicza. Każdy chyba zna kierowców, którzy w aucie nigdy nie rozmawiają, nie słuchają radia, bo są skoncentrowani na głośnym, nieustannym komentowaniu, często w bezpardonowych słowach, postępowania innych uczestników ruchu ("No zobacz, k..., jak on jedzie!"). Zazwyczaj czynią to na użytek własny lub pasażerów. Niestety, niekiedy zatrzymują się, wysiadają i... oby nigdy nie sięgali po nóż.