Śledztwo w sprawie tragicznego wypadku. To była sztuczna mgła?

Wraca sprawa tragicznego wypadku na drodze S8 koło Kowies w Łódzkiem. Przypomnijmy, że w tym tragicznym zdarzeniu, do którego doszło na pasie ruchu w kierunku Wrocławia, zginęły trzy osoby a 25 zostało rannych.

 Rozbitych zostało 11 samochodów, w tym dwa tiry. Według świadków, oraz kierowców biorących udział w tym wypadku jego przyczyną była mgła, która pojawiła się nagle i niespodziewanie.

To prowadzącej śledztwo prokuratorze  nasunęło podejrzenie, że zamglenie  mogło pojawić się  nie z  przyczyn naturalnych. Jak informuje TVN24 jest podejrzenie, że mgła mogła być sztucznie wygenerowana przez właścicieli okolicznych sadów. Podobno, aby uchronić drzewa owocowe przed niską temperaturą sadownicy stosują tzw. zamgławiacze ogrodowe.  

Reklama

Aby zweryfikować te podejrzenia prokuratura wystąpiła już do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej o wydanie opinii czy ograniczenie widoczności mogło wynikać tylko z przyczyn naturalnych. 

Prokurator Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej potwierdza, że badany jest wątek sztucznego pochodzenia mgły. - W kręgu naszego zainteresowania pozostaje kwestia, czy do powstania aż tak gęstej mgły mogły przyczynić się maszyny rolnicze nazywane zamgławiaczami sadowniczymi. Są to maszyny wykorzystywane do sztucznej produkcji mgły, która ma chronić kwiaty i zaczątki owoców przed zmarznięciem - mówi prokurator.

Miejsce gdzie doszło do katastrofy jest regionem, w którym szczególnie rozwinięte jest sadownictwo. Być może użycie rolniczego zamgławiacza feralnego dnia spowodowało ograniczenie widoczności.

Nie bez znaczenia jest także rozmieszczenie ekranów dźwiękochłonnych. - W miejscu gdzie doszło do tragedii są one zlokalizowane z jednej strony drogi. Być może ograniczona cyrkulacja powietrza doprowadziła do tego, że mgła która się tam osadziła była wyjątkowe gęsta - mówi prokurator Krzysztof Kopania.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama