Ruszył Puchar Kia Picanto

Po pierwszej eliminacji rozpoczętego właśnie KIA Picanto Cup liderem klasyfikacji jest zwycięzca kieleckich zawodów Łukasz Błaszkowski. Z kompletem punktów za wygranie obu wyścigów przewodzi trzydziestoosobowej stawce zawodniczek i zawodników startujących w najliczniej obsadzonym wyścigu mistrzostw Polski.

Ogromne emocje towarzyszyły zawodniczkom i zawodnikom rozpoczynającym rywalizację o punkty tegorocznych mistrzostw Polski w koreańskich samochodach - KIA Picanto Cup. Pomimo niewielkiej mocy silników, prędkości uzyskiwane na kieleckim torze budziły spory respekt. Po wjeździe na część dystansu pokonywaną po zamkniętej na czas wyścigów drodze publicznej wszyscy rozpędzali samochody do maksymalnej prędkości, po czym następował najtrudniejszy moment: nawrót do leśnego fragmentu toru. Tu można był wiele stracić jeśli samochód miał zbyt dużą lub zbyt małą prędkość. Bardzo ważne było też wybranie optymalnego toru jazdy. tak, aby po nawrocie możliwie szybko rozpocząć przyspieszanie. Tym bardziej, że właśnie rozpoczyna się najbardziej stromy podjazd toru Kielce.

Reklama

W najkorzystniejszej sytuacji byli zawodnicy ruszający do wyścigu z pierwszych pól startowych, następni musieli nie tylko szukać swojego toru jazdy, ale też zwracać baczną uwagę na poczynania rywali. Wyjątkowo licznie przybili na tę rundę wyścigowych mistrzostw Polski kibice i dziennikarze spodziewali się, że na nawrocie do lasu (nazywanego "nawrót Kielce siedem" od stojącej tam od lat tablicy informacyjne)j, dojdzie do decydujących starć. Okazało się jednak, że młodzi zawodnicy potrafili opanować emocje i w tym niezwykle niebezpiecznym miejscu nie wydarzyło się nic złego. Zacięta, sportowa walka toczyła się tam, gdzie ewentualny błąd mógł w najgorszym razie skończyć się stratą kilku miejsc lub co najwyżej wyjechaniem na pobocze.

Po starcie do pierwszego wyścigu na prowadzeniu jechał zwycięzca sesji treningowych Łukasz Błaszkowski. Tuż za nim był Mariusz Sikora szukający szansy wyprzedzenia rywala. Lider wyścigu jechał bezbłędnie, utrzymując bardzo dużą prędkość i optymalny tor jazdy. Ta dwójka szybko uzyskała niewielką, jednak wyraźną, kilkusekundową przewagę nad kolejną walczącą parą, Marcinem Ślusarczykiem i Kamilem Raczkowskim. W tej kolejności czołówka wyścigu osiągnęła metę. Kilkanaście sekund później finiszowała Klaudia Podkalicka, która wyprzedziła Pawła Hankiewicza i Jacka Szurgota. Zupełnie nieudany wyścig zaliczył Grzegorz Grzyb. Startował z drugiego rzędu (czwarte pole), jednak pierwszy wyścig ukończył na dziesiątej pozycji, a i to z ogromnym trudem. Doświadczony zawodnik popełnił błąd - zbyt mocno napompował opony sądząc, że samochód co prawda będzie łatwiej wpadał w poślizg, jednak stanie się nieco szybszy (mniejsze opory toczenia). Po zatrzymaniu na polach startowych przed drugim wyścigiem ciśnienie powietrza w oponach zostało znacznie zmniejszone i efekty widać było natychmiast. Ruszając z dziesiątego pola Grzegorz Grzyb dojechał do mety jako piąty w stawce. W końcówce doszło w ferworze walki doszło do bardzo bliskiego kontaktu z samochodem Klaudii Podkalickiej, w efekcie najszybsza dama Pucharu KIA Picanto wypadła poza drogę i wróciła na tor na jedenastym miejscu. Metę wyścigu minęła na dziesiątej pozycji.

Drugi wyścig ponownie zakończył się zwycięstwem Łukasz Błaszkowskiego, ataki Mariusza Sikory tak, jak w pierwszym biegu nie przyniosły powodzenia. O trzecim miejscu zadecydowała fotokomórka - rywalizujący przez cały dystans kierowcy razem minęli linię mety. Po odczytaniu zapisów elektronicznego pomiaru czasu okazało się, że Kamil Raczkowsk różnicą 0,005 s wyprzedził Marcina Ślusarczyka i zajął trzecie miejsce na podium.

Widowiskowe i pełne sportowej rywalizacji zawody w Miedzianej Górze ukończyło 30. zawodniczek i zawodników. W czasie zamykającej pierwszą eliminację KIA Picanto Cup konferencji prasowej zwycięzca obu wyścigów, Łukasz Błaszkowski powiedział:

Nie spodziewaliśmy się, że tak dobrze nam się powiedzie. Okazało się, że i w treningach i w wyścigach staranne przygotowania i włożona praca przyniosły bardzo dobry efekt. Z samochodem nic się nie działo, ominęły nas defekty. Ja zrobiłem swoje i jest świetnie.

Klaudia Podkalicka: W pierwszym wyścigu dojechałam na piątym miejscu, w drugim starałam się dogonić uciekających kolegów. Zaczęłam dochodzić srebrny samochód Ślusarczyka i postanowiłam go wyprzedzić. Nie zauważyłam Grzegorza Grzyba, bo jechałam bez lusterek bocznych i zostawiłam mu zbyt dużo miejsca. Wjechał w lukę i nie wiem czy mnie uderzył, czy ja na niego wjechałam, ale wypadłam z toru. Zanim się pozbierałam minęło kilka sekund i wróciłam na tor na jedenastym miejscu.

Najważniejsze jest, aby opanować emocje i nie popełniać błędów. Myślę, że w kolejnych wyścigach będzie lepiej. Spodziewam się, że jeszcze w tym sezonie stanę na podium.

Kamil Raczkowski: Cieszę się, że walka była fair. Jechaliśmy naprawdę ostro, walczyliśmy po męsku i twardo, ale bez fauli. I o to chodzi.

Marcin Ślusarczyk: Jechało mi się super. Zabrałem się z czołówką i walczyłem z Kamilem praktycznie przez cały wyścig. Jestem bardzo zadowolony.

Mariusz Sikora: Fajne autko, fajne wyścigi. Bardzo mi się to wszystko podoba. W górnej części toru straciłem prowadzenie, ale nie wiem jak to się stało, muszę sprawdzić zapis z kamery?

Dyrektor Wojciech Szyszko: Dwa wyścigowe dni na torze Kielce pokazały, że nasze oczekiwania się spełniły. Bardzo się cieszę z sukcesów wszystkich zawodników, którzy ukończyli wyścigi. Mam satysfakcję, zainteresowanie naszym Pucharem jest naprawdę duże, wybór seryjnego Picanto jako samochodu wyścigowego jest trafiony, zarówno jeśli idzie o relatywnie niską cenę auta, jak i jego cechy techniczne.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kielce | wyścig | emocje | Łukasz | Puchar | Kia | Kia Picanto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy