Przez wzburzone morze zostaliśmy uziemieni na lotnisku...

Zaczęło się nieco stresująco. W stolicy Finlandii lądowaliśmy w gęstej śnieżycy. Tylko dzięki mistrzostwu pilota PLL LOT (duży szacun!) targany wiatrem embraer miękko osiadł na pasie startowym.

Okazało się, że i tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż część ekipy, która wraz z samochodami popłynęła promem z Gdyni i musiała zmagać się z potężnym sztormem na Bałtyku. Skutek: wielogodzinne opóźnienie i niepewność, czy w ogóle uda się zacumować w porcie w Helsinkach.

I tak oto przez wzburzone morze zostaliśmy uziemieni na lotnisku...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama