Powiedzieli po I dniu...
Oto co po pierszym dniu Rajdu Polski powiedzieli startujący w tej imprezie kierowcy.
Przypomnijmy, że prowadzi Krzysztof Hołowczyc (Subaru Impreza) przed Oscarem Svedlundem i Michałem Bębenkiem (obaj mitsubishi lancer Evo).
Krzysztof Hołowczyc (1 m-ce): Ponad półminutowa przewaga nad Svedludem daje mi spory komfort psychiczny przed jutrzejszym dniem. Muszę przyznać, że mam sporo szczęścia, bowiem na końcowym fragmencie odcinka Derc moje Subaru straciło moc. Powodem była awaria pompy paliwa. Szczęśliwie moim mechanikom udało się usunąć tę usterkę.
Oscar Svedlund (2 m-ce): Na ostatnim odcinku specjalnym wypadłem z drogi i uderzyłem w drzewo. W efekcie pękła rura doprowadzająca powietrze do turbiny. Mój samochód stracił moc i stąd ta strata do Hołowczyca. Mimo to nie mam zamiaru się poddawać.
Michał Bębenek (3 m-ce): Druga pętla była znacznie lepsza od pierwszej, kiedy to złapałem kapcia. Po tej przygodzie jestem zadowolony z trzeciego miejsca. Jutro liczę na zwycięstwo na chociaż jednym odcinku specjalnym.
Maciej Lubiak (9 m-ce): Cały czas czuję niesmak po pierwszym przejeździe odcinka Derc, kiedy to przez piętnaście kilometrów jechałem w kolumnie samochodów z prędkością 30 km/h. Gdyby nie ta strata moja pozycja w rajdzie byłaby znacznie wyższa.
Simon Jean-Joseph (10 m-ce): Odcinki specjalne są wspaniałe, ale co z tego gdy nie mam szans na nawiązanie walki z samochodami cztero-napędowymi. W tym momencie skupiam się na obronie pierwszego miejsca w klasie Super 1600.
Sebastian Frycz (13 m-ce): To co zrobił Jean-Joseph na drugim przejeździe odcinka Derc to mistrzostwo świata. Gdy zobaczyłem jego czas to chwyciłem się za głowę. Po tym stwierdziłem, że nie ma sensu wdawać się w walkę z nim. Mnie bardziej interesuje polska klasyfikacja.
Michał Kościuszko (15 m-ce): Pierwsza pętla była dla nas nieudana. Na najdłuższym oesie straciliśmy ponad dwie minuty blokowani przez wolno jadącego Fordem Fiestą belgijskiego kierowcę. Nie dało się go wyprzedzić, a jazda w kłębach gęstego kurzu była bardzo niebezpieczna. Myślałem że jest już po rajdzie, na szczęście dalej było już bez przygód. Udało się nam częściowo odrobić straty i awansowaliśmy w klasyfikacji. Drugą pętlę jechaliśmy w znacznie trudniejszych warunkach, koleiny i miękkie fragmenty trasy dawały się we znaki. Mój Ignis spisywał się bardzo dobrze, zawieszenie ustawione jest znakomicie i nie mamy żadnych problemów technicznych
TUTAJ foto-galeria z pierwszego etapu Rajdu Polski.