Polak i Niemiec jadą z Berlina do Hamburga. I jest problem
Nie wyobrażamy sobie, aby Komisja Europejska zgodziła się na niemieckie przepisy o płacy minimalnej w kabotażu - napisali w środę w oświadczenie przewoźnicy. Według informacji PAP Bruksela sprzeciwi się płacy minimalnej w tranzycie, ale zgodzi się na nią w kabotażu.
Źródło w KE poinformowało PAP, że Komisja wysłała list do Niemiec, aby te dostosowały swoje regulacje do przepisów unijnych. Z jego wypowiedzi wynika jednak, że Bruksela godzi się na to, by kierowcy świadczący usługi w ramach kabotażu na terytorium Niemiec (np. przejazd z Hamburga do Berlina) byli objęci płacą minimalną. Co innego, jeśli chodzi o kierowców przejeżdżających tranzytem przez terytorium naszego sąsiada - ich przepisy o płacy minimalnej mają nie obejmować.
Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce napisało w oświadczeniu, że nie akceptuje ograniczeń, jakie wprowadza kabotaż na wspólnym, europejskim rynku. "Skoro likwidujemy bariery ograniczające wymianę handlową, dlaczego nie pozwalamy funkcjonować transportowi na tych samych zasadach, jak innym branżom. Uważamy, że Unia Europejska musi zdecydować, czy tworzy rzeczywistą wspólnotę ekonomiczną, czy tylko ją udaje" - wskazali przewoźnicy w oświadczeniu.
Poinformowali, że jeszcze w tym tygodniu mają rozmawiać w Bukareszcie z organizacjami przewoźników z innych państw europejskich, aby - jak napisali - podtrzymywać wspólny nacisk na polityków i urzędników europejskich.
"Wzywamy również polski rząd, żeby walczył do końca. Trzeba nieustannie przypominać wszystkim partnerom europejskim, że MiLoG (ustawa o płacy minimalnej w Niemczech - PAP) jest kwestionowaniem wartości, w imię których powstawała Unia Europejska i w imię których Polska do niej przystępowała" - podkreślili przewoźnicy. Ich zdaniem narusza ona fundamentalną zasadę Unii Europejskiej - swobody przepływu towarów i usług.
Od 1 stycznia br. w Niemczech obowiązuje ustawa o płacy minimalnej; stawka za godzinę, która dotyczy zarówno Niemców, jak i obywateli innych państw pracujących w tym kraju, wynosi, co najmniej 8,50 euro. Według władz w Berlinie stawka minimalna obowiązuje również kierowców z firm transportowych spoza Niemiec.
W styczniu KE zwróciła się do Niemiec o wyjaśnienia w sprawie przepisów o płacy minimalnej, w ramach unijnej procedury "Pilot". Berlin zawiesił stosowanie budzących kontrowersje regulacji. Według źródła PAP Komisja Europejska ma nadzieję, że uda się rozwiązać sprawę niemieckich przepisów o płacy minimalnej bez odwoływania się do Trybunału UE i nie chce na razie wszczynać wobec Niemiec procedury o naruszenie unijnego prawa.
"+Pilot+ to procedura, która umożliwia załatwienie sprawy pragmatycznie, a batalia przed sądem mogłaby przynieść gorszy efekt niż mediacje" - ocenił urzędnik KE.
Radio RMF FM podało wcześniej w środę, że Komisja Europejska przygotowuje wszczęcie procedury przeciwko Niemcom o naruszenie unijnego prawa w sprawie płacy minimalnej. Rzecznik KE ds. zatrudnienia i spraw socjalnych Christian Wigand powiedział PAP, że nie ma w tej sprawie żadnych nowych informacji do przekazania.
Rozmówca PAP powiedział z kolei, że w zeszłym tygodniu zastanawiano się, czy nie wszcząć procedury o naruszenie prawa UE wobec Berlina; takie postępowanie w ostateczności mogłoby zakończyć się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, ale zdecydowano się tego nie robić. "Komisja nie chce rozgrywać tego przed sądem" - powiedział rozmówca PAP.
Komisja mogłaby rozpocząć procedurę prowadzącą do pozwania Niemiec przed Trybunał UE w Luksemburgu, gdyby władze w Berlinie odwiesiły stosowanie tych regulacji i zaczęły stosować je wobec tranzytu - oświadczył urzędnik.(