Po strasznym wypadku Roberta Kubicy...
Robert Kubica został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej, dostał silne leki przeciwbólowe. Lekarze określają jego stan jako poważny. Jak powiedział profesor Igor Rosello, który kierował wczoraj dwoma zespołami chirurgów przeprowadzających operację, powrót do pełnej sprawności operowanej ręki może potrwać nawet rok. Niewykluczone, że konieczne będą kolejne operacje.
Ponad siedem godzin trwała operacja Kubicy, który w niedzielę rano doznał poważnych obrażeń w wypadku na trasie rajdu samochodowego Ronde di Andora.
"Było ryzyko, że Kubica straci dłoń, ale udało się tego uniknąć. Operacja była bardzo skomplikowana. Lekarze nastawili kości, połączyli porozrywane żyły, ścięgna oraz mięśnie. Musimy poczekać kilka dni, zanim podejmiemy decyzję w sprawie dalszego leczenia i rehabilitacji. Nie można zresztą wykluczyć kolejnych operacji. Choć mam nadzieję, że rany będą się goić szybko, to pełną sprawność ręki Kubica może odzyskać w ciągu roku" - powiedział po zakończeniu zabiegu Rossello.
Prowadzona przez Polaka skoda fabia S2000 wypadła z trasy na pierwszym odcinku specjalnym rajdu i z dużą prędkością, przełamując barierkę, uderzyła w mur otaczający kościół.
Pośrednią przyczyną wypadku, według wstępnych ocen, był mokry asfalt oraz jego wybrzuszenie z powodu wystającego korzenia drzewa. Auto zostało na tyle uszkodzone, że aby wydostać z niego Kubicę ratownicy musieli wycinać tylne lewe drzwi.
Polak był zaintubowany i przewieziony helikopterem do szpitala w Pietra Ligure. Bez szwanku wyszedł z wypadku pilot Kubicy Jakub Gerber, który w szpitalu czekał na wiadomości o stanie zdrowia kolegi i krótko zrelacjonował sytuację: "Pokonaliśmy cztery kilometry pierwszego odcinka specjalnego. Ja patrzyłem na notatki i nie zauważyłem momentu, w którym samochodem zarzuciło. Dopiero w chwili uderzenia zobaczyłem, że Robert trzymał się za rękę i po chwili stracił przytomność".
Obrażenia Kubicy okazały się poważne. W wydanym po południu oświadczeniu zespół Formuły 1 Lotus Renault, którego zawodnikiem jest Polak, podał, że doznał on wielomiejscowych złamań prawej ręki i nogi oraz uszkodzenia kości dłoni. W tym czasie w szpitalu trwała operacja, która zakończyła się po siedmiu godzinach.
Lekarze wstrzymywali się z kategorycznymi ocenami, ale kierujący dwoma zespołami chirurgów profesor Igor Rossello był umiarkowanym optymistą. Według informacji ze szpitala, dłoń Polaka, częściowo zmiażdżona, została unaczyniona, a złamane kości, m.in. nogi, nastawione. Dopiero jednak za kilka dni będzie wiadomo, czy dłoń będzie władna i odzyska pełną sprawność.
Pochodzący z Krakowa 26-letni Kubica jest pierwszym Polakiem startującym w mistrzostwach świata Formuły 1. Sportową karierę zaczynał od wyścigów gokartów, a w wieku 13 lat wyjechał do Włoch. Tam odnosił pierwsze sukcesy i zyskał popularność. W 2001 roku przeszedł do Formuły Renault 2000 Eurocup. Później startował w wyścigach Formuły 3. W 2005 roku został mistrzem Formuły World Series.
W 2006 roku zadebiutował w F1 w zespole BMW-Sauber w wyścigu o Grand Prix Węgier. 10 czerwca 2007 roku podczas GP Kanady miał groźny wypadek. Wypadł z toru na prawe pobocze na 27. okrążeniu; pod koniec długiego łuku roztrzaskał bolid o betonową barierę przy prędkości około 230 km/h. Po odbiciu koziołkując przeleciał na drugą stronę toru i po raz kolejny uderzył w bandę. Nie doznał jednak poważniejszych obrażeń.
Rok później - 8 czerwca 2008 r. - wygrał wyścig GP w Montrealu, odnosząc pierwsze zwycięstwo w F1 dla teamu BMW-Sauber i jedyne swoje jak do tej pory. W sezonie 2010 przeszedł z BMW-Sauber do ekipy Renault, dla której wywalczył w klasyfikacji generalnej ósme miejsce.
Robert Kubica jest wielkim fanem rajdów samochodowych. Po podpisaniu kontraktu z Renault wystartował w kilku takich zawodach podczas przerwy zimowej między sezonami 2009 i 2010.
Eric Boullier, szef zespołu Lotus Renault, przyznał, że obie strony miały świadomość, iż udział w rajdach samochodowych wiąże się z ryzykiem, ale władze ekipy nie zabroniły mu startów. Jak wyjaśnił, jego ekipa nigdy nie wpisywała do kontraktów kierowców klauzuli zabraniającej im startów w rajdach. "To nie nasza polityka, nie nasz styl. Tym bardziej nie mogliśmy uczynić tego w przypadku Kubicy, bo wiemy, że rajdy samochodowe to rzecz bardzo ważna dla Roberta. Coś, co jest częścią jego życia, jego pasją. Obie strony - zespół i Robert - miały świadomość ryzyka. To była nasza wspólna decyzja" - powiedział Boullier.
Słowa otuchy dla Kubicy popłynęły od wielu kierowców Formuły 1, a dwukrotny mistrz świata i jeden z najbliższych kolegów Polaka w środowisku Fernando Alonso pojawił się w szpitalu w Pietra Ligure.
"Trzymajmy kciuki za Roberta, gdyż to nie tylko świetny kierowca, ale i wspaniały człowiek" - oświadczył Hiszpan.
Odwiedziny w szpitalu zapowiedział również partner Polaka z ekipy Rosjanin Witalij Pietrow.
"Myślę o Robercie cały czas, życzę mu wszystkiego dobrego i liczę, że wkrótce spotkamy się na torze jako konkurenci i poza nim jako koledzy" - podkreślił Niemiec Timo Glock z teamu Virgin.
Z kolei brazylijski weteran Formuły 1 Rubens Barrichello napisał na Twitterze: "Proszę wszystkich o duchowe wsparcie Kubicy. Zasłużył na to".
Komentarz redakcyjny
Robert Kubica ranny w wypadku. Nie pierwszy raz. Jednak niedzielna kraksa, choć z pewnością nie tak "spektakularna " jak poprzednia, podczas Grand Prix Kanady, wstrząsnęła miłośnikami talentu polskiego kierowcy w sposób szczególny. Z kilku powodów...
Owszem, widok koziołkującego i rozpadającego się na kawałki bolidu na torze Formuły 1 zmroził krew w żyłach obserwatorów, ale szybko okazało się, że kierowca zespołu BMW Sauber wyszedł z tej opresji właściwie bez szwanku. Poza tym katastrofa z 2007 r. wiązała się bezpośrednio z zawodem, wykonywanym przez Kubicę. Była niejako wpisana w ryzyko tego zajęcia.
Teraz obrażenia są dużo poważniejsze, zagrażają nie tylko przyszłej karierze sportowej Roberta. Trudno wykluczyć, że będą skutkowały trwałym uszczerbkiem w jego zdrowiu. Inne też były okoliczności zdarzenia. Kubica rozbił się podczas drugo-, a może i trzeciorzędnego rajdu samochodowego, o którym poza najbardziej zaprzysięgłymi fanami sportów motorowych nikt nigdy nie słyszał.
Polski kierowca nie uczestniczył w nim ani dla sławy, ani dla pieniędzy. Wpisał się na listę startową z czystej motoryzacyjnej pasji, która każe mu korzystać z każdej nadarzającej się okazji do ścigania się za kierownicą samochodu.
Poraża też banalność tego zdarzenia, nasuwająca skojarzenia ze śmiercią Janusza Kuliga na przejeździe kolejowym pod Bochnią. Kawałek zwykłej szosy, jakaś nierówność na asfalcie, utrata panowania nad kierownicą, uderzenie w mur, pęknięta bariera, wnikająca do wnętrza kabiny auta... To może przytrafić się każdemu, nie tylko mistrzowi Formuły 1.
Sądząc z wydźwięku komentarzy po wypadku na rajdzie Ronde di Andora, większość z nas to rozumie i docenia. Ci, którzy kryjąc się za anonimowością internetowych forów nawet teraz nie szczędzą Robertowi Kubicy złośliwości, drwin, niewybrednych żartów, sami sobie wystawiają niechlubne świadectwo.
Wypadek Kubicy! Czy to koniec kariery w F1?
Minutę po zderzeniu
Na miejscu wypadku
Zdjęcia z akcji ratunkowej
Film z piątkowego odcinka testowego rajdu Ronde di Andora
Robert Kubica tuż przed startem
Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów. Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.