Nie dostajemy drugiego życia

Tylko w grach komputerowych po jednym życiu dostajemy następne.

Wystarczy parę razy kliknąć myszką. Tylko w symulatorach jazdy samochodem wychodzimy bez szwanku z najcięższych wypadków i znów możemy zasiąść za kierownicą. Wystarczy uruchomić przycisk "new game". W realu wszystko wygląda inaczej. Tu wcale nie musimy otrzymać kolejnej szansy. Jest strach, ból, przeraźliwe poczucie nieodwracalnej często straty. Jest śmierć, kalectwo, długie leczenie. W wypadkach drogowych cierpią ich ofiary, ale również ich sprawcy, nawet jeżeli nie odnieśli żadnych obrażeń. Po takim zdarzeniu zawsze przecież pozostaje głęboki uraz psychiczny.

Co tydzień na polskich drogach ginie kilkadziesiąt osób. Gdyby straciły życie w jednej, wielkiej katastrofie, zostałaby ogłoszona żałoba narodowa, rodziny ofiar mogłyby liczyć na pomoc państwa. A tak, cóż, przyzwyczailiśmy się. Ot, jeszcze jeden policyjny komunikat, jeszcze jeden przydrożny krzyż.

Jeżeli tragedia nie dotknęła nas osobiście, jeżeli nie zabrała nikogo z naszego najbliższego otoczenia, przechodzimy nad nią obojętnie. Wierzymy, że nas nic złego spotkać nie może. Jakże złudna bywa ta wiara...

Jeżeli nasze teksty, publikowane ku przestrodze, pod wspólnym hasłem "Szanuj życie, jedź ostrożniej", przyczynią się do uratowania choćby jednego istnienia - będziemy szczęśliwi.

Jak milicja walczyła o bezpieczeństwo:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama