Kierowcy protestowali przeciw drogim paliwom
Kierowcy w wielu miastach Polski protestowali w sobotę przeciw wysokim cenom paliw. Auta poruszały się bardzo powoli w kolumnach liczących po kilkadziesiąt pojazdów. Ruch w niektórych miejscach został czasowo zablokowany, ale do poważniejszych incydentów nie doszło.
Protesty, zorganizowane pod hasłem "Stop wysokim cenom paliw w Polsce!" dotknęły niemal wszystkie większe miasta Polski. Uczestnicy akcji domagali się, aby rząd obniżył akcyzę na paliwa. Przebieg protestu był wszędzie jednakowy - kolumny protestujących jechały żółwim tempem głównymi arteriami komunikacyjnymi. W niektórych miastach kierowcy zatrzymywali się na stacjach benzynowych tankując minimalne ilości oleju napędowego lub benzyny.
W Warszawie w proteście, który trwał około czterech godzin, brała udział ponad setka samochodów. - Ze względu na większą niż oczekiwaliśmy liczbę uczestników, przejazd trwał dłużej niż planowaliśmy - powiedział Jarosław Paweł, który był współorganizatorem akcji w stolicy. W efekcie protestu na pewien czas zakorkowała się trasa S8.
- Mamy nadzieję, że w wyniku interwencji państwa lub działań koncernów paliwowych ceny paliw zostaną obniżone - powiedział Paweł.
W Płocku do protestu, z udziałem ok. 60 aut, dołączył marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik (PSL). "To trochę przypadek, ale też świadome włączenie się w to, dlatego, że dosłownie pół godziny wcześniej tankowałem po 5,60 zł benzynę bezołowiową, a to jest cena naprawdę nie do zaakceptowania. Tym bardziej, że z tego co wiem, ponad połowa tej ceny to są podatki" - powiedział Struzik, który mieszka w Płocku i - jak tłumaczył - dołączył do akcji, bo znalazł się na trasie przejazdu protestujących.
Wyraził opinię, że "w sytuacji, w której są rzeczywiście perturbacje na rynkach światowych, jeżeli chodzi o paliwa, rządzący powinni trochę się zreflektować i bardziej elastycznie działać". "Uważam, że nic by się nie stało, gdyby te podatki czasowo zawieszono albo nawet zmniejszono" - dodał.
Ponad stu kierowców protestowało we Włocławku (woj. kujawsko-pomorskie), który w regionie uznawany jest za miasto o najdroższych paliwach na stacjach benzynowych, mimo że najbliżej stąd do głównego producenta w kraju - rafinerii w Płocku. Auta przejechały kilkanaście kilometrów po odcinku drogi krajowej nr 1 przebiegającym przez miasto.
Jakub Zieliński z Włocławskiego Klubu BMW, który był organizatorem protestu, poinformował, że akcja nie była wymierzona w sprzedawców czy producentów paliw, ale miała być wyrazem sprzeciwu wobec wysokich opłat podatkowych, które stanowią coraz większą część kosztu paliwa.
W Małopolsce w proteście uczestniczyło kilkuset kierowców, którzy wyjechali na najważniejsze trasy w regionie. Samochody wolno poruszały się na drogach z Krakowa do Warszawy, na krajowej czwórce między Bochnią i Brzeskiem i między Tarnowem a Wojniczem, a także na drodze z Olkusza do Katowic i w Nowym Sączu. Na protest nałożył się wzmożony ruch, bo cztery województwa kończą ferie zimowe, a cztery je zaczynają.
- W Tarnowie policjanci pouczyli jednego z kierowców uczestniczących w proteście, a jednemu wymierzyli mandat za utrudnianie ruchu. W Krakowie kierowca dostał mandat za brak jednego z wymaganych dokumentów i używanie bez uprawnień żółtego sygnału świetlnego - powiedziała Joanna Biel-Radwańska z małopolskiej drogówki.
Kilkadziesiąt aut uczestniczyło w proteście w Poznaniu. Samochody spowolniły ruch m.in. na autostradowej obwodnicy miasta, ale według policji protest nie utrudnił ruchu w poważnym stopniu. Policja zatrzymała jednego uczestnika demonstracji, który miał ponad 0,22 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Do Poznania dojechało też kilkunastu kierowców z Tarnowa Podgórnego. W kolumnie drogą krajową 92 prowadzącą z Poznania w stronę zachodniej granicy kraju jechały auta osobowe, ciężarówki i autobus. - Na pół godziny zatrzymaliśmy się na jednej ze stacji benzynowych, płacąc około złotówki za tankowanie. Po tym czasie obsługa zdenerwowała się i wyłączyła nam dystrybutory - powiedział współorganizator protestu Łukasz Kożuchowski.
Około stu kierowców protestowało przez niemal dwie godziny w Elblągu. Policja zapewnia, że nie doszło tam do żadnych incydentów.
W Kielcach kolumna protestujących liczyła także około stu samochodów. Po drodze kierowcy tankowali, nie spiesząc się, niewielkie ilości paliwa na stacji Orlenu. Wśród uczestników akcji dominowali właściciele samochodów osobowych, głównie mężczyźni w wieku od 20 do 40 lat. Były też nieliczne osoby starsze.
Do podobnych protestów doszło też w Busku-Zdroju, Końskich i Ostrowcu Świętokrzyskim. Spowalniające ruch kolumny pojazdów liczyły tam od 100 do 50 samochodów. Jeden z organizatorów protestu w Końskich poinformował, że kilku spośród ok. 80 tamtejszych uczestników sobotniej akcji zostało ukaranych przez policjantów mandatami w wysokości od 50 do 200 zł i sześcioma punktami karnymi "za utrudnianie ruchu". Ukarani nie przyjęli tych mandatów.
Co najmniej 150 kierowców brało udział w demonstracji w Słupsku (Pomorskie). Utworzyli oni kolumnę, która wolno przejechała głównymi ulicami miasta oraz fragmentem obwodnicy Słupska, leżącej w ciągu drogi krajowej nr 6 Gdańsk - Szczecin.
W Gorzowie (woj. lubuskie) w akcji, która trwała kilkadziesiąt minut, wzięło udział około 200 osób. Przyjechało około setką samochodów, gównie osobowych. Część z aut było oflagowanych, były na nich transparenty. - Włączając się do akcji chcieliśmy pokazać, że nie godzimy się na wzrost cen paliw, które funduje nam rząd. Domagamy się ich obniżki. Cena paliwa przekłada się na poziom życia naszego życia - powiedział organizator akcji w Gorzowie Paweł Bracik. Policja poinformowała, że mandatami ukarano dwóch kierowców, którzy utrudniali ruch po zakończeniu protestu.
Podobne protesty, aczkolwiek mniej liczne, miały miejsce w Żarach i Żaganiu.
Około 200 kierowców demonstrowało w Koszalinie (Zachodniopomorskie). Część z nich przystroiła samochody kolorowymi balonami, intensywnie używano klaksonów.
W proteście, do którego doszło w Katowicach wzięło udział ok. 100 aut. - Ceny paliwa drożeją w ogromnym tempie, tak być nie może - mówił organizator akcji w Katowicach Tomasz Wojtanek.
W Gdyni zebrało się kilkudziesięciu kierowców, w Gdańsku - ok. stu przy hali "Olivia", a kilku przy jednym ze sklepów motoryzacyjnych. Kierowcy poruszali się głównymi ulicami Gdyni i Gdańska oraz obwodnicą trójmiejską z prędkością 20-40 km/h. Spowodowało to korki i utrudnienia w ruchu. Po drodze, kierowcy tankowali na stacjach benzynowych za kilka złotych płacąc głównie kartami płatniczymi - od takich operacji stacje odprowadzają bowiem kilkugroszową prowizję. Trójmiejska policja zapewnia, że protest przebiegł spokojnie, a grupy kierowców były dobrze zorganizowane i przestrzegały przepisów.
Na Lubelszczyźnie w proteście przeciwko wysokim cenom paliwa, kierowcy jeździli po drogach krajowych, wolno jeden za drugim, w kolumnach liczących od kilkunastu do ok. 100 aut. Demonstracje odbyły się na drogach: z Lublina w kierunku Warszawy, z Chełma w kierunku Lublina, a także z Łęcznej do Lublina oraz z Puław w kierunku Żyrzyna. - Ruch na drogach w sobotę był nieduży i protest nie spowodował poważnych utrudnień - poinformował rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie Janusz Wojtowicz.
Ok. 80 samochodów wyruszyło w sobotę przed południem z rogatek Szczecina w kierunku miejscowości Chociwel. Tam dołączyło do nich ok. 40 aut ze Stargardu Szczecińskiego. Protestujący dojechali pod magistrat szczeciński, gdzie zakończono protest. Akcja trwała około 3 godzin. Kilkudziesięciu kierowców demonstrowało także w samym Szczecinie. Wyruszyli z jednego z miejskich targowisk, jeździli powoli po ulicach miasta, po czym zakończyli akcję tankując z na jednej ze stacji benzynowych za symboliczną kwotę.
Kilkudziesięciu kierowców protestowało w Łodzi i na fragmencie autostrady A2 przeciwko wysokim cenom paliw. Przez dwie godziny niemal 50 pojazdów z niewielką prędkością poruszało się na odcinku A2 Stryków-Emilia.
Jak powiedziała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka odnotowano dwa incydenty - w jednym przypadku grupa kierowców przegapiła zjazd z autostrady i próbowała na niej cofać; w innym kierowca próbował zablokować wjazd na autostradę, zatrzymując samochód na światłach awaryjnych. - W obu przypadkach skończyło się na pouczeniu kierowców przez policjantów - dodała.
Wiceminister finansów Jacek Kapica poinformował w czwartek w Sejmie, że z uwagi na procedurę nadmiernego deficytu oraz wahający się kurs złotego w stosunku do dolara amerykańskiego, "minister finansów nie widzi możliwości obniżenia stawki podatku akcyzowego na benzynę silnikową i olej napędowy".
Kapica wyjaśnił, że udział podatku akcyzowego zarówno w cenie benzyny, jak i oleju napędowego systematycznie spada i w tej chwili w przypadku benzyny wynosi 28 proc., a w przypadku oleju napędowego - 18 proc.