Jeździć, aby żyć - świat motocyklistów

Tworzą zamknięty klan. Noszą skórzane ubrania i kaski. Często wiele ich dzieli, ale łączy jedno. Umiłowanie prędkości i igranie z życiem. Motocykliści.

Przeciętny człowiek nie jest w stanie zrozumieć, co powoduje, że stateczny biznesmen i głowa rodziny "w cywilu" zrzuca garnitur, zakłada skórzane spodnie i kurtkę i wsiada na motocykl. Nie jest w stanie zrozumieć, po co tak lekkomyślnie narażać życie, co w tym jest zabawnego czy przyjemnego? Nie jest w stanie zrozumieć dopóki... nie spróbuje.

O motocyklistach mówi się często "dawcy nerek". To jest jednak mit. Gdy dochodzi do wypadku, niechroniony niczym kierowca jednośladu ma tylko iluzoryczne szanse... A jego nerki na pewno nie będą się nadawały do ponownego wykorzystania. Podobnie, jak inne organy.

Jednak wraz z odejściem zimy na drogach pojawiają się motocykle, a ich kierowcy potrafią wykonywać ewolucje, które wywołują dreszcz przerażenia wśród naocznych świadków.

Pod względem osiągów motocykle najczęściej zdecydowanie górują nad samochodami. Przyspieszenie odbywa się dwa, trzy razy szybciej niż w samochodzie. Dlatego motocykliści muszą założyć, że na ulicy nikt ich nie widzi i nikt się ich nie spodziewa. Zasadę ograniczonego zaufania trzeba przekształcić w zasadę jego braku, bo tylko to umożliwia przetrwanie.

Reklama

A jednak motocykliści jeżdżą i ani myślą rezygnować ze swojego niebezpiecznego hobby. Dlaczego?

W grę wchodzi popularne powiedzenie: "kto nie ryzykuje, ten nie żyje". Dopiero otarcie się o śmierć, gdy ze światem żywych motocyklistę łączą dwa skrawki opon o powierzchni równej kartce pocztowej pozwala poczuć radość, euforię i wszechobecna adrenalinę. Dopiero wtedy człowiek czuje, że żyje i potrafi z życia korzystać.

Kolejnym elementem jest pragnienie swobody. Człowiek od zawsze pragnął być wolnym, czuć wokół siebie przestrzeń. A motocykl to daje.

Nie straszne mu korki, w których tkwią właściciele samochodów. Nieporównywalne z pojazdami czterokołowymi osiągi dają dużą mobilność. Czy nie daje uczucia swobody możliwość wycieczki np. z Krakowa do Katowic, która w obie strony zajmie 30-40 minut? A że osiągane przy tym prędkości nie mają nic wspólnego z przepisami? To tylko dodaje adrenaliny i radości.

Oczywiście, gdzie niebezpieczeństwo, tam muszą być i ofiary. Niejednokrotnie motocykliści płacą za swoją pasję cenę najwyższą. To jest jednak wkalkulowane w ich myślenie. Nie chcą spędzić całego życia spokojnie, bez emocji. Dla emocji i adrenaliny są gotowi położyć je na szali...

Gdy więc stojąc w korku będzie koło nas przejeżdżał ubrany w skórę człowiek na dwukołowym ścigaczu, nie próbujmy go zrozumieć. Bo nie dokona tego nikt, kto nie jechał z prędkością 100 kilometrów na godzinę niemal szorując kolanem po asfalcie...

Zobacz również nasz DZIAŁ O MOTOCYKLACH

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: motocykle | motocykliści | świat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy