INTERIA PL na Nurburgringu

Są takie samochody Toyoty, które przewyższają inne pod wszystkimi możliwymi względami - mocy, prędkości, zaawansowanej technologii, unikatowej konstrukcji, a co za tym idzie również i ceny. Te niezwykłe, niespotykane na drogach i ulicach miast pojazdy prowadziło jedynie dwóch kierowców na świecie, pierwszym z nich jest Fin, Mika Salo, drugim zaś Szkot, Allan McNish. Teraz już chyba wszystko jasne, mowa oczywiście o superszybkich bolidach Toyoty, które już w przyszłym sezonie startować będą w wyścigach Formuły 1. Właśnie te pojazdy przez ostatnie trzy dni testowała ekipa Toyoty na słynnym niemieckim torze Nurburgring. Wśród zaproszonych na pokaz dziennikarzy był również reporter INTERIA.PL.

Grupa polskich dziennikarzy przyjechała na Nurburgring w poniedziałek wieczorem, by następnego dnia towarzyszyć ekipie Toyoty w programie intensywnych testów, które japoński konstruktor zorganizował chcąc jak najlepiej przygotować zespół do przyszłorocznych startów. W sierpniu biało-czerwone bolidy pokonywały już setki kilometrów na torach Silverstone w Wielkiej Brytanii oraz Spa-Francorschamps w Belgii, dając inżynierom i naukowcom szansę zebrania jak największej ilości danych niezbędnych do właściwego "ustawienia" pojazdu do startów w cyklu Grand Prix.

Reklama

W Niemczech obaj zakontraktowani na przyszły sezon kierowcy prowadzili intensywne testy. Ich programy różniły się od siebie by w krótkim czasie móc wypróbować większą liczbę ustawień. Zarówno Mika Salo jak i Allan McNish byli zadowoleni z wyników testów i z dyspozycji przygotowywanego samochodu. Jednak wszyscy w ekipie Toyoty doskonale zdają sobie sprawę z tego, że przyszłoroczna walka w Formule 1 będzie bardzo ciężka i potrzeba jeszcze wiele czasu i przejechanych kilometrów by stworzyć bolidy mogące nawiązać walkę z konkurencją.

Japoński zespół powoli lecz konsekwentnie stawia kolejne kroki w rozwoju swych bolidów. Podczas testów na torze Silverstone w pierwszych dniach sierpnia najlepszy czas uzyskany przez Allana McNisha był o 10 sekund gorszy od czasu pole-position Michaela Schumachera z tegorocznego GP Wielkiej Brytanii. Wczorajszy najlepszy rezultat Miki Salo na Nurburgringu był już tylko 5 sekund gorszy od czasu pole-position z GP Europy, uzyskanego w tym roku również przez Michaela Schumachera. Zmniejszenie takiej straty o połowę to duży wyczyn. Jednak wciąż utrzymujący się czas 5 sekund straty to w Formule 1 ogromna przepaść, którą musi zniwelować wkraczająca na szlaki GP Toyota aby marzyć o jakimkolwiek sukcesie.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: reporter | pojazdy | INTERIA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy