Hołowczyc ugrzązł na wydmach
Wielkiego pecha miała podczas szóstego etapu ze Smary do Zouerat polsko-belgijska załoga Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin. Już po 100 kilometrach próby sportowej na skutek awarii przedniego dyferencjału przestał działać napęd przednich kół w ich Mitsubishi Pajero.
Zawodnicy Orlen Team zdemontowali wał napędowy przekazujący napęd na przednią oś i dalej jechali tylko z tylnym napędem. Pomimo tego udało im się pokonać blisko 300 kilometrów odcinka specjalnego zanim nie ugrzęźli w wydmach.
Marek Dąbrowski, który obserwował poprzez system Iritrack przemieszczanie się samochodu Hołka powiedział, że w miejscu, gdzie stoi Pajero Hołowczyca znajdują się największe na tym etapie wydmy. Załoga Orlen Team czeka teraz na belgijską ciężarówkę serwisową, która pomoże im wyjechać z piachu i umożliwi dojazd na metę etapu na biwaku w Zouerat.
Podczas krótkiej rozmowy z Hołkiem prowadzonej za pomocą telefonu satelitarnego zawodnik Orlen Team nie ukrywał swojego wielkiego rozczarowania z powodu awarii samochodu, ale powiedział również, iż ma nadzieję, że firma Ralliart przygotowująca i serwisująca samochód Polaka usunie uszkodzenie i będzie mógł on kontynuować walkę w rajdzie.
Kłopty na etapie ze Samry do Zoureat nie ominęły też dotychczasowych faworytów rajdu Dakar. Odcinek specjalny był bardzo dramatyczny. Startujący dziś jako pierwszy po wczorajszym zwycięstwie, Colin McRae (Nissan) na pierwszych dwóch CP (245. i 312. km) był nie do pokonania, udowadniając, że jego pickup doskonale sprawdza się doskonale nie tylko na szybkich fragmentach trasy, ale i przy przejazdach przez wydmy. Jednak na 410. km nagle skończyła się dobra passa McRae. Zawodnikowi przytrafiła się poważna kraksa: jego Nissan koziołkował, a sam McRae musiał zrezygnować z dalszej jazdy. Długo nie mogący w to uwierzyć, Colin został odtransportowany na swe ostatnie miejsce biwakowe w Zouerat.
Godzinę wcześniej, podobna sytuacja przydarzyła się innemu faworytowi rajdu, Robby’emu Gordonowi (zwycięzca etapów w Barcelonie i Agadir). Na szczęście ani amerykańskiemu kierowcy ani jego pilotowi nic się nie stało. Bardzo dużo czasu jednak zajęła im naprawa tylnej części ich Race Touarega i oczekiwanie na pomoc mechaników.