Hołek: na maksimum, Kuzaj: koszmarny dzień, Kuchar: bez błędów
Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja prowadzą po pierwszym etapie 28 Rajdu Kormoran. Załoga Seata Cordoba WRC wygrała trzy z sześciu rozegranych dzisiaj odcinków specjalnych i o 17,7 sekundy wyprzedza drugich w klasyfikacji Tomasza Kuchara i Macieja Szczepaniaka jadących w Toyocie Corolli WRC. O ogromnym pechu może mówić Leszek Kuzaj, który zajmował drugie miejsce z minimalną stratą do prowadzących, ale na ostatniej dzisiejszej próbie urwał koło i stracił bardzo dużo czasu. A oto co po I etapie powiedzieli Krzysztof Hołowczyc, Leszek Kuzaj i Tomasz Kuchar.
Krzysztof Hołowczyc: - To był bardzo ciężki dzień. Po raz pierwszy startujemy nowym dla nas samochodem. Już początek rajdu pokazał, że rywale nie dadzą nam żadnej taryfy ulgowej i musimy jechać na maksimum naszych możliwości. Tak też uczyniliśmy. Z każdym kilometrem poznawaliśmy naszego Seata coraz bardziej i coraz lepiej nam się jechało. Mogę nawet powiedzieć, że znam ten samochód już całkiem nieźle. W trakcie dnia utwardziliśmy trochę zawieszenie i przed jutrzejszym etapem nie będziemy dokonywać już żadnych zmian. Z samochodem nie mieliśmy żadnych problemów. Jest nam bardzo przykro, że nasz główny konkurent Leszek Kuzaj urwał koło i praktycznie przestał się liczyć w walce o zwycięstwo, bowiem toczyliśmy z nim naprawdę fantastyczną walkę. Rajd jednak nie jest jeszcze rozstrzygnięty. Niecałe osiemnaście sekund za nami jest Tomek Kuchar. Nie można zatem mówić o bardzo bezpiecznej przewadze. Jutro przed nami cztery długie odcinki specjalne i trzeba będzie jechać naprawdę szybko, aby zwyciężyć. Wiadomo, że w rajdach do ostatniego kilometra wszystko może się jeszcze zdarzyć, a triumf można świętować dopiero na mecie. Chciałbym bardzo podziękować moim kibicom, którzy dopingują nas na trasie.
Leszek Kuzaj: - Ten dzień był dla nas jednym wielkim koszmarem. Praktycznie od samego rana przytrafiały się nam rzeczy, które nawet przy ogromnej dozie dobrej woli, trudno nazwać przygodami. Najpierw dwukrotnie cudem unikaliśmy tragedii z udziałem ludzi spacerujących po trasie odcinków specjalnych. Na czwartym oesie przeżyłem chyba najbardziej stresujące chwile w karierze. Po wyjściu zza szczytu zobaczyliśmy na drodze grupę ludzi. Większość z nich uskoczyła na boki, pozostała jednak mała dziewczynka. Dziecko było kompletnie zdezorientowane. My naprawdę nie mogliśmy wiele zrobić. Było bardzo szybko, a droga biegła tak, że nie mieliśmy nawet gdzie uciekać. Bogu dzięki ktoś rozsądny w ostatniej chwili odciągnął dziewczynkę, niemal sprzed maski naszego Peugeota. Uniknęliśmy dramatu, ale dla mnie cała ta sytuacja była potwornym przeżyciem. Kompletnie straciłem koncentrację, w efekcie czego już chwilę później opuściłem drogę. Szczęśliwie obyło się bez poważniejszych konsekwencji. Czarę goryczy przepełnił ostatni dzisiejszy oes. Nie będę nazywał po imieniu tego, kto wyciągnął na drogę belkę, uderzenie w którą spowodowało urwanie koła w naszym samochodzie. Tu już nawet nie chodzi o utratę szans na zwycięstwo, ale o potencjalne konsekwencje takiej niespodzianki. Jestem wściekły i zrozpaczony. To nie jest rajd, takie rzeczy nie zdarzają się w sporcie. Można wygrywać lub przegrywać, ale są rzeczy ważniejsze - ludzkie życie i zdrowie, a to podczas tego rajdu nie jest szanowane. Tak po prostu być nie może! Jutro nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pojechać sobie do mety. Ściganie się skończyło, postaram się więc chociaż dostarczyć wrażeń prawdziwym kibicom. Jutro jadę już tylko dla nich. Dla wspaniałych ludzi, którzy rozumieją o co w tym sporcie chodzi!
Tomasz Kuchar: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z dzisiejszego dnia, nie popełniliśmy żadnych błędów i samochód spisywał się bez zarzutu. Od początku jechaliśmy na 100% naszych możliwości, tylko i wyłącznie na opis. Na obydwu pętlach uzyskaliśmy identyczne czasy, co potwierdza, że nasz opis jest bezbłędny. Wyniki, jakie uzyskaliśmy na poszczególnych odcinkach w pełni nas satysfakcjonują. Krzysiek i Leszek dysponują fabrycznymi oponami, my niestety nie i to jest chyba przyczyna tego, że zajmujemy drugie miejsce. Jednak prowadziliśmy przez cały dzień bardzo kontaktową walkę, a nie zależy nam obecnie by wygrywać z nimi w Polsce. Rajd Kormoran jest dla nas elementem przygotowań do startu w Rajdzie Finlandii. Dlatego jutro mamy zamiar dalej jechać na maksimum naszych możliwości. Bardzo dziękuję kibicom za doping i obiecuję, że jutro postaram się skakać jeszcze dalej!