Frycz w czołówce Memoriału Bettegi!

Sebastian Frycz, kierowca zespołu "Fiat Selenia Rally Team", startuje dzisiaj w słynnym Memoriale Attilo Bettegi. Impreza towarzyszy salonowi w Bolonii.

Frycz jedzie niebieskim Punto Super 1600 jako jedyny reprezentant fabrycznego teamu Fiata.

Targi w Bolonii przyciągają tysiące miłośników motorsportu. Dla Włochów rozkochanych w szybkich autach, Formule 1 i rajdach grudniowy show jest prawdziwym świętem kibica. Nie tylko z powodu nowości prezentowanych na stoiskach, ale głównie dla "Attilo Bettega Memorial" - pokazowego rajdu organizowanego na cześć zmarłego tragicznie kierowcy fabrycznego zespołu Lancii.

W corocznym Memoriale Bettegi startują największe gwiazdy rajdów, w tym również topowi zawodnicy WRC (w poprzednich edycjach można było oglądać wyczyny m.in. Pettera Solberga, Renato Travaglii, Colina McRae czy Marcusa Gronholma).

Reklama

W tegorocznej edycji brał udział także Sebastian Frycz. Wicemistrz Polski w klasie Super 1600 miał pojechać u boku dwóch doskonale znanych włoskich kierowców z fabrycznej ekipy Fiata - Giandomenico Basso i Paolo Andreucciego. Niestety zawodnicy ci trafili do szpitala na rehabilitację i nie mogli wystartować w memoriale. Polak jest więc jedynym przedstawicielem fabrycznego zespołu Fiata.

Popularny "Bastek" jest pierwszym Polakiem, który występuje w tej prestiżowej imprezie. Trema go jednak nie zjadła i po doskonałej jeździe Frycz awansował do półfinału! W walce o pierwszą czwórkę Sebastian pokonał jadącego na renault clio włoskiego kierowcę Perlico. W półfinale zmierzył się z innym kierowcą clio - reprezentantem Włoch Andreę Cortinovisem. Drugą parę stworzyli Stefano Bizzarri (clio) - Davide Medici (fiat punto).

W obu półfinałach zwyciężyli kierowcy jadący clio i oni spotkali się też w finale, w którym lepszy okazał się Bizzari.

Frycz w walce o trzecie miejsce uległ jadącemu również fiatem punto Mediciemu. Czwartą lokatę trzeba uznać za duży sukces Polaka biorąc pod uwagę jego debiut w tej imprezie.

-Przed startem w Bolonii myślałem, że rywalizacja w Trofeo Super 1600 będzie przypominała nasze polskie prologi. Tymczasem okazało się, że włoski tor jest od naszych "kręciołków" znacznie trudniejszy - ocenia Sebastian Frycz. Po pierwsze z powodu nawierzchni. Tor w Bolonii jest betonowo-szutrowy. Po deszczach jego miękka część zamieniła się w totalne grzęzawisko. Po dwóch-trzech przejazdach pojawiły się głębokie dziury. Nie pomógł nawet spychacz, bo miejscami szuter był tak rozjechany, żeby trzeba było hamować niemal do zera, żeby nie dać się wyrzucić poza drogę. Po drugie - w Memoriale są tylko zakręty w lewo! Mechanicy zmienili geometrię w moim Punto, żebym mógł łatwiej pokonywać łuki, ale specyficzne ustawienie auta wymagało ode mnie większej uwagi. Włosi ścigali się na pamięć, a ja z konieczności przechodziłem przyspieszony kurs jazdy. Tyle tylko, że na trasie tak niewielkiej długości nie ma miejsca na błędy. Jeden poślizg za dużo, zły tor na łuku czy opóźnienie hamowania oznacza stratę nie do nadrobienia. Wystarczy spojrzeć na czasy na mecie. Wygrana szła o ułamki sekund.

Porozmawiaj na Forum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: impreza | Fiat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy