Bo wystraszył się mandatu...

Swoją skodą na krajowej jedenastce pędził z prędkością dochodzącą do 150 km/h. Wiózł żonę i dwoje dzieci w wieku 9 lat i 20 miesięcy. Nie zatrzymał się do kontroli policyjnej, uciekał przed pościgiem kilka kilometrów. Skończył ucieczkę rozbijając auto o budynek.

Policjanci z chodzieskiej drogówki to zdarzenie będą pamiętali bardzo długo. Podczas służby na krajowej 11 w okolicach Oleśnicy zauważyli pędzącą osobową skodę. Policyjny radar wskazał 149 km/h, kierowca nie zareagował na dawane do zatrzymania znaki. To było powodem podjęcia pościgu.

Pirat zwolnił przed skrzyżowaniem z drogą na Chrustowo, lecz nadal wyprzedzał auta poboczem, po prawej stronie. Ta szaleńcza jazda zakończyła się dopiero na ścianie budynku mieszkalnego w Chrustowie.

Na szczęście nikomu nic się nie stało. Kierowca co prawda próbował zrzucić winę na małżonkę, lecz sprawa była oczywista. Policjanci zatrzymali jego prawo jazdy, a sprawa trafi sądu. Za niezatrzymanie się do kontroli drogowej, kilkukrotne stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym i oczywiście przekroczenie dopuszczalnej prędkości grożą kierowcy poważne konsekwencje. Osobną pozostaje kwestia uszkodzenia ogrodzenia i budynku.

Co ciekawe, nie było żadnego poważnego powodu szaleńczej ucieczki. Zarówno kierowca jak i pasażerka byli trzeźwi, a auto zupełnie legalne. Jak tłumaczył mężczyzna kierujący skodą, powodem ucieczki był strach przed ukaraniem wysokim mandatem.

Reklama

Za swoje zachowanie kierowca skody może zostać ukarany grzywną do 5 tysięcy złotych, pozbawieniem prawa jazdy na 3 lata, a nawet aresztem. Kierowca nazbierał również 25 punktów karnych.

INTERIA.PL/Policja.pl
Dowiedz się więcej na temat: auto | policja | kierowca | mandat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy